Warszawa/ Lokatorzy, działacze Lewicy i partii Razem chcą, by mieszkania komunalne w Warszawie były dostępne dla większego grona najemców

Projekt uchwały trafił pod głosowanie na czwartkową sesję rady miasta.

Podczas czwartkowej konferencji Konrad Wiślicz-Węgorowski z partii Razem wskazał na przeludnienie w wynajmowanych mieszkaniach oraz, że wynajem mieszkań jest teraz niezwykle trudny. "Należy przestać traktować mieszkania wynajmowane z zasobu miasta jako wyłącznie pomoc społeczną, ale zacząć je traktować jako formy usługi publicznej takie jak transport, opieka zdrowotna, czy edukacja, dlatego zwiększamy w naszej inicjatywie kryteria dochodowe najmu, biorąc pod uwagę rzeczywisty koszt wynajęcia mieszkania w Warszawie oraz minimum socjalne, które pozwala na utrzymanie się w godnych warunkach" - poinformował Wiślicz-Węgorowski.

Dodał, że liczy na to, że warszawscy radni zagłosują za uchwałą.

Zenobia Żaczek z Komitetu Obrony Praw Lokatorów wskazała, że zmiany te są konieczne. "Zasady najmu lokali komunalnych ustalone przez Radę Warszawy są w tym momencie zbyt restrykcyjne. Wykluczają zbyt wiele osób, które są potrzebujące i zbyt wiele osób, które zasługują na to, by otrzymać pomoc mieszkaniową. Niestety radni Warszawy nie byli skłoni do tego, żeby zwiększyć kryteria" - zauważyła Żaczek.

W jej opinii osoby, które znajdują się w niedostatku i które z powodu podwyżek czynszu znajdują się w trudnej sytuacji oraz nie mogą sobie poradzić na wolnym rynku "nadal wypadają z rynku komunalnego".

"Lider Koalicji Obywatelskiej Donald Tusk powtarza od wielu miesięcy +mieszkanie prawem, a nie towarem", ale niestety polityka w mieście rządzonym przez wicelidera Koalicji Obywatelskiej, którym jest Rafał Trzaskowski pokazuje, że PO - tak jak w wielu innych sprawach - ma tutaj poczucie, że wypowiedzenie jakiegoś hasła załatwia sprawę. No tak nie jest. Panie przewodniczący, panie prezydencie jest jeszcze rzeczywistość, są prawdziwi ludzie, którzy muszą móc wynająć mieszkanie za cenę, która nie jest równa ich miesięcznej pensji" - mówiła z kolei radna Warszawy Nowej Lewicy Agata Diduszko-Zyglewska.

Jej zdaniem miasto od wielu lat uprawia politykę "bardzo przyjaznego traktowania deweloperów. "W Warszawie realizuje się inwestycje, które ignorują lokalne prawo, które nie zapewniają tak podstawowych standardów planistycznych jak drogi, szkoły, punkty usługowe tam, gdzie je się robi. W Warszawie też na wielu sesjach jako radna protestowałam przeciwko wyprzedaży mieszkań z zasobu, który nie jest powiększany" - podkreśliła radna.

"Na Lewicy nie mamy wątpliwości, że wielki kryzys mieszkaniowy, z którym mamy do czynienia, nie zostanie rozwiązany, jeżeli państwo nie zacznie budować publicznych mieszkań na wielką skalę. Wprowadzimy po wyborach wielki program budownictwa publicznego, budowy mieszkań na tani, przystępny wynajem. Wybudujemy w ciągu pięciu lat 300 tys. mieszkań o umiarkowanym czynszu, ale żeby to było możliwe potrzebne są trzy rzeczy. Po pierwsze radykalne zwiększenie nakładów na te cele, nakładów państwowych. Po drugie skuteczna współpraca państwa i samorządu. Po trzecie powołanie instytucji, które mają się tym zająć" - podkreśliła rzeczniczka partii Razem Dorota Olko.

Projekt uchwały, który trafił pod głosowanie na czwartkowej sesji został negatywnie zaopiniowany, dlatego prawdopodobnie nie zostanie przegłosowany na radzie miasta. (PAP)

autorka: Aleksandra Kuźniar

akuz/ apiech/