Pod koniec lutego ruszy proces lekarki oskarżonej o nieumyślne spowodowanie śmierci noworodka
Lekarz-położnik Daria M. nie była wcześniej karana. Akt oskarżenia w jej sprawie został skierowany do Sądu Rejonowego w Otwocku w połowie sierpnia 2021 r. Grozi jej do 5 lat więzienia.
Według prokuratury lekarka naraziła noworodka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia poprzez zaniechanie podjęcia decyzji o zakwalifikowaniu matki do pilnego zabiegu cesarskiego cięcia oraz zniszczyła dokument w postaci zapisu badania KTG ciężarnej matki dziecka.
Jak dowiedziała się PAP, pierwsza rozprawa w sprawie śmierci noworodka odbędzie się 28 lutego w Sądzie Rejonowym w Otwocku.
Do tragicznych wydarzeń doszło 24 lipca 2019 r. Tego dnia mieszkanka Otwocka zgłosiła na rutynową wizytę do Poradni Ginekologiczno-Położniczej przy ul. Armii Krajowej 3 w Otwocku. Była w 39. tygodniu ciąży, do terminu porodu zostało jeszcze kilkanaście dni. Lekarz-położnik Daria M. zbadała pacjentkę i zleciła innej położnej wykonanie badania KTG, podczas którego sprawdza się tętno płodu.
33-latka chciała w trakcie badania siedzieć, oparła się o ścianę i czekała na wynik. Z jej zeznań wynika, że po kilku minutach położna zainteresowała się zapisem KTG, który na bieżąco drukował aparat podłączony do brzucha matki. Zapis był nieprawidłowy, serce dziecka biło za szybko, prawdopodobnie było niedotlenione. Było przed godz. 11.
Lekarka Daria M. uznała, że zapis nie jest nieprawidłowy, tylko nieczytelny ze względu na złą pozycję ciężarnej. Zleciła wykonanie badania ponownie, na leżąco, a pierwszy dokument zniszczyła i wyrzuciła do kosza. To pierwszy z zarzutów, jaki postawił jej prokurator Samodzielnego Działu ds. Błędów Medycznych Prokuratury Regionalnej w Warszawie.
Drugie badanie wyszło tak samo: zaburzenia tętna płodu i brak skurczy. Z zeznań matki wynika, że lekarka M. wystawiła kobiecie skierowanie do szpitala "celem oceny dobrostanu płodu", jednocześnie informując, że ta spokojnie może udać się do domu, zjeść posiłek i spakować torbę. Ciężarna pojawiła na Oddziale Położniczo-Ginekologicznym Powiatowego Centrum Zdrowia w Otwocku około godziny 13.20. KTG wykonano jej dwukrotnie, za każdym razem z podobnym wynikiem: zbyt wysokie tętno płodu, brak czynności skurczowych.
O godz. 15 na oddziale położniczym w otwockim centrum zdrowia dyżur zaczęła Daria M., która "przejęła" opiekę nad ciężarną. Zdecydowała o podaniu ciężarnej kroplówki z oksytocyną, która miała wywołać akcję porodową. Tak się jednak nie stało, a zapis KTG nie ulegał poprawie. Serce dziewczynki, która o godz. 16.55 wciąż była w łonie matki, nagle zwolniło. Wystąpiła bradykardia, czyli zbyt wolny rytm pracy serca. Lekarz zdecydowała o pilnym skierowaniu kobiety do cesarskiego cięcia.
Wiktoria urodziła się o godz. 17.12, dostała 0 pkt w skali Apgar. Dziewczynka, która miała urodzić się zdrowa, nie miała żadnych czynności życiowych. Lekarze przez kilkadziesiąt minut walczyli o jej życie: podano tlen, wykonano masaż serca, podano adrenalinę, zaintubowano dziewczynkę i na moment udało się przywrócić pracę serca. Zgon dziewczynki stwierdzono o godz. 18.
Sekcja zwłok noworodka, wykonana jeszcze w szpitalu, potwierdziła, że dziewczynka nie miała żadnych zmian anatomicznych, które mogłyby przyczynić się do jej śmierci. Bezpośrednią przyczyną zgonu była niewydolność krążeniowo-oddechowa spowodowana nieprawidłową opieką nad 33-letnią rodzącą.
Cesarskie cięcie należało wykonać natychmiast po podaniu oksytocyny, czyli co najmniej godzinę wcześniej. Ten stan rzeczy potwierdziły opinie biegłych, powołanych przez prokuraturę, którzy uznali, że "cesarka" przeprowadzona około godz. 16 dawałaby "duże szanse na uniknięcie skutku w postaci śmierci Wiktorii oraz zmniejszenie stanu niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia". To drugi zarzut stawiany Darii M. przez Prokuraturę Regionalną w Warszawie - narażenie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia i nieumyślne doprowadzenie do jego śmierci.
Jak informowała Prokuratura Regionalna w Warszawie, przesłuchiwana w charakterze podejrzanej lekarka nie przyznała się do zarzucanych jej czynów i skorzystała z przysługującego jej prawa do odmowy składania wyjaśnień.(PAP)
Autor: Aleksandra Kuźniar
akuz/ jann/