Polska grupa ratownicza w Turcji będzie samowystarczalna (opis)
Do Turcji jeszcze w poniedziałek na misję ratowniczą po trzęsieniu ziemi wyleci w poniedziałek grupa poszukiwawczo-ratownicza HUSAR Poland - 76 strażaków Państwowej Straży Pożarnej i 8 wyszkolonych psów. Wraz ze grupą na misję poleci pięć osób z Zespołu Pomocy Humanitarno-Medycznej. Transportowani będą udostępnionym przez LOT Dreamlinerem który zabierze na pokład również 20 ton sprzętu grupy.
Wiceszef MSWiA i komendant główny PSP Andrzej Bartkowiak spotkali się z grupą przed wylotem do Turcji w jednej z jednostek ratowniczo-gaśniczych na stołecznym Ursynowie. Wąsik podkreślił, że celem misji jest ratowanie życia ludzi, którzy są uwięzieni pod gruzami.
Jak ocenił, organizacja grupy pomocowej jest bardzo dobra. "Za godzinę grupa będzie na lotnisku i odleci do Turcji tam działać z całym swoim zapleczem, z ciężkim sprzętem, z własną żywnością, z własnymi namiotami, śpiworami, łóżkami polowymi. Będzie samodzielna, samowystarczalna" - powiedział wiceminister.
"Mam nadzieję, że będzie mogła w dużej mierze przyczynić się do tego, żeby spod gruzów uratować jeszcze ludzi, którzy są tam uwięzieni" - dodał wiceszef MSWiA.
Bartkowiak powiedział dziennikarzom, że jako jedyni polscy ratownicy wylądują na lotnisku, które będzie jak najbliżej epicentrum trzęsienia ziemi - w Gaziantep w południowej Turcji. "Jedziemy i lecimy po to, żeby ratować ludzi" - zaznaczył szef PSP.
Przypomniał, że pierwszy wyjazd strażaków w misji ratunkowej to był też wyjazd do Turcji w 1999 roku.
"Dzisiaj historia zatoczyła koło, dzisiaj kolejny raz udajemy się do Turcji ratować. Pojedziemy z tym najlepszym co mamy. Jesteśmy jedną z najlepszych grup poszukiwawczo-ratowniczych na świecie" - podkreślił.
"Możemy być dumni z tych ludzi, będą nas świetnie i godnie reprezentować. Dadzą wszystko z siebie, żeby uratować jak najwięcej osób" - dodał w obecności wylatujących na misję.
Zapowiedział, że polski zespół będzie pracował w Turcji non stop w dwóch miejscach na raz do siedmiu dni. "Takie są szacowane możliwości i takie są też szacowane zdolności ludzi do przetrwania w takim gruzowisku, gdzie temperatury spadają do niskich poziomów" - wyjaśnił.
Przekazał też, że po przylocie strażacy spotkają się z władzami, które dowodzą na miejscu i wskażą teren działań naszej grupy.
"Musimy o tym pamiętać, że czas jest niezwykle ważny, dlatego tak szybka była reakcja polskich grup. Sześć godzin to jest swoisty rekord. Tak szybko nie udało nam się chyba nigdy zorganizować i wylecieć" - ocenił generał. "Wiemy jak bardzo potrzebują tam pomocy" - dodał.
Podał, że jeszcze w - nocy po pierwszych informacjach o trzęsieniu ziemi - grupa była organizowana po decyzji ministra spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Kamińskiego.
Tłumaczył, że wszystko co potrzebne dla uczestników misji i jej prowadzenia grupa zabiera ze sobą - "to co jest niezbędne, by samemu przetrwać i nie stanowić problemu dla ludzi, którzy potrzebują pomocy".
Dodał, że na miejscu strażacy będą mieli wsparcie naszych wojskowych, którzy są tam z misją NATO. "Będą czekać na nas na lotnisku. Pomogą nam w logistyce i żeby dostać się do miejsca zdarzenia" - dodał szef PSP.
W poniedziałek nad ranem południowo-wschodnią Turcję i północną Syrię nawiedziło trzęsienie ziemi o magnitudzie 7,8 pochłonęło dotychczas ponad 2 tys. ofiar śmiertelnych.(PAP)
autor: Aleksander Główczewski
ago/ ok/