Sytuacja po wysadzeniu tamy w Nowej Kachowce jest bardzo ciężka; oczekujemy nowych uchodźców
Andrij Sadowy, pytany o sytuację po wysadzeniu tamy przekazał, że dużo ludzi wyjechało do Mikołajowa lub Dniepru i czekają na to, co będzie dalej. "We Lwowie mamy ludzi z Chersonia, którzy wcześniej przyjechali, a po deokupacji Chersonia powrócili, ale teraz ponownie przyjechali do Lwowa" - powiedział.
Dodał, że we Lwowie przygotowane zostały miejsca. "Oczekujemy na nowych uchodźców. To dzisiaj nasz obowiązek; sytuacja jest tam bardzo ciężka" - zaznaczył.
Mer Lwowa podkreślił, że w strefie kontrolowanej przez siły ukraińskie wszystkie służby pracują, ale w części znajdującej się pod okupacją sytuacja jest katastroficzna. "Rosjanie nie zwracają uwagi na cywilów. Dla Rosjan życie człowieka jest nic nie warte, to państwo barbarzyńskie" - ocenił.
Pytany o to, jaki wpływ na sytuację strategiczną ma wysadzenie tamy odparł, że sytuacja na linii frontu jest bardzo ciężka. "Około 30 tys. mieszkańców Lwowa jest na wojnie i duża część znajduje się w pobliżu linii frontu. Codziennie mamy ceremonie pogrzebowe we Lwowie. W niektórych dniach to jest dwie, trzy osoby. Codziennie we Lwowie przyjmujemy rannych. To są i wojskowi, i cywile" - powiedział.
Dodał, że od początku wojny szpital miejski we Lwowie przyjął 13 tys. rannych. Pytany o to, ilu uchodźców z terenów objętych walkami obecnie znajduje się we Lwowie zaznaczył, że "na dziś jest to 150 tys. uchodźców" z całej Ukrainy, w tym z terenów okupowanych. Odnosząc się do liczby rannych, którzy są we Lwowie powiedział, że zarówno szpital dla dorosłych, jak i dla dzieci jest całkowicie zajęty.
"90 proc. pacjentów to nie mieszkańcy Lwowa, to mieszkańcy z różnych regionów" - powiedział.
Andrij Sadowy podziękował Polakom za dotychczasową pomoc. "Otrzymaliśmy 2 mln zł wsparcia od Warszawy, wiem że jest decyzja Gdańska, Wrocławia. Polacy dużo nam pomagają" - powiedział. Dodał, że pomoc płynie zarówno od samorządów jak i rządu.
"Współpracujemy i z rządem i z miastami, bo ludzie rozumieją jak jest to ważne i potrzebne. Kiedy widzisz dziecko, które straciło nogę lub rękę to nie możesz na to po prostu patrzeć. Rozumiesz, że musisz zrobić wszystko, żeby ci ludzie mieli normalne życie" - zaznaczył.
Pytany o schrony przekazał, że obecnie we Lwowie funkcjonuje 6 tys. schronów "i wszystkie są otwarte". "Mamy ten plus, że kiedy rakiety wylatują z Krymu to mamy 30 minut zanim dolecą do Lwowa; z Białorusi jest to 17 minut. W Kijowie sytuacja jest całkiem inna, tam czas wynosi tylko trzy minuty. To wielki problem. Lwów ma lepszą sytuację" - powiedział.
Władze Ukrainy poinformowały, że Rosjanie wysadzili w nocy z poniedziałku na wtorek zaporę w Nowej Kachowce, która tworzy rozciągający się na 240 km Zbiornik Kachowski. Według władz ukraińskich zlokalizowana na zaporze hydroelektrownia została całkowicie zniszczona.(PAP)
autor: Marcin Chomiuk
mchom/ agz/
