Podróż metrem z wózkiem dziecięcym to udręka
Do naszej Redakcji trafił list od pewnej mamy, która jeździ warszawskim metrem ze swoim synkiem. Okazuje się, że rodzice podróżujący z maluchami w wózkach często spotykają się w środkach komunikacji z brakiem uprzejmości i empatii. Nasza czytelniczka postanowiła napisać o tym list otwarty. Dzisiaj chcemy Wam przedstawić jego treść.
REKLAMA
Nie każdy młody rodzic może pozwolić sobie na podróżowanie z potomkiem wyłącznie samochodem. Czasem każdy jest zmuszony do skorzystania ze środków transportu zbiorowego. Wówczas ososby niepełnosprawne, albo właśnie mamy z dziećmi chciałyby prosić innych pasażerów o cień zrozumienia i wyrozumiałości i po prostu zwykłą kulturę życie w społeczeństwie. Poniżej list nadesłany przez naszą czytelniczkę.
Szanowni Pasażerowie Metra Warszawskiego,
Jestem mamą rocznego syna, który codziennie podróżuje z Wami metrem do centrum Naszego
Pięknego Miasta. Codziennie rano mój syn spotyka Was w Metrze. Codziennie też mój syn patrzy
na to, jak Ja albo Jego Ojciec walczy o to, byście zrobili odrobinę miejsca na wózek i zwykle jest
świadkiem w najlepszym wypadku znieczulicy, a częściej festiwalu zwykłego chamstwa i egoizmu.
Kiedy już uda Nam się wypchnąć wózek z wagonu, pozostaje czekanie na windę. Tak – z wózkiem
trudno pokonać schody, nawet jeśli są ruchome, więc Syn czeka na windę, którą najczęściej
podróżują osoby mogące spokojnie skorzystać ze schodów (czy to zwykłych, czy ruchomych).
Nie podróżujemy z dzieckiem w godzinach szczytu dla przyjemności, nie zajmujemy wam miejsca
w pociągu metra przez czystą złośliwość. Ot - taka konieczność życiowa i tyle. W starych składach
metra wyznaczono dwa miejsca dla osób podróżujących z wózkami dziecięcymi (ale też dla osób na
wózkach inwalidzkich czy z rowerami) – na początku i na końcu składu. Czy naprawdę to taki duży
problem, udostępnić te dwa (TYLKO DWA!) miejsca w całym składzie osobom, dla których są
dedykowane?
Przy wejściu do każdej windy znajduje się informacja, że winda jest przeznaczona TYLKO dla
osób niepełnosprawnych, z wózkami dziecięcymi i dużym bagażem. I tylko. Wy macie schody.
Wierzcie nam – wszystkim rodzicom tłukącym się po mieście z wózkami – wolelibyśmy wjechać
po schodach ruchomych, gdyby tylko z wózkiem było to wystarczająco bezpieczne.
Czy naprawdę tak trudno zrozumieć, że podróż po mieście z wózkiem albo na wózku jest
wystarczająco uciążliwa, żeby jeszcze znosić Współpasażerów pozbawionych choćby odrobiny
empatii? Nikt z nas – rodziców z wózkami czy Pań i Panów na wózkach nie prosi Was o żaden
nadludzki wysiłek czy gest, tylko o poszanowanie ustanowionych dla podróżujących Metrem zasad.
Pozdrawiam
Mama na Marymocnie
Szanowni Pasażerowie Metra Warszawskiego,
Jestem mamą rocznego syna, który codziennie podróżuje z Wami metrem do centrum Naszego
Pięknego Miasta. Codziennie rano mój syn spotyka Was w Metrze. Codziennie też mój syn patrzy
na to, jak Ja albo Jego Ojciec walczy o to, byście zrobili odrobinę miejsca na wózek i zwykle jest
świadkiem w najlepszym wypadku znieczulicy, a częściej festiwalu zwykłego chamstwa i egoizmu.
Kiedy już uda Nam się wypchnąć wózek z wagonu, pozostaje czekanie na windę. Tak – z wózkiem
trudno pokonać schody, nawet jeśli są ruchome, więc Syn czeka na windę, którą najczęściej
podróżują osoby mogące spokojnie skorzystać ze schodów (czy to zwykłych, czy ruchomych).
Nie podróżujemy z dzieckiem w godzinach szczytu dla przyjemności, nie zajmujemy wam miejsca
w pociągu metra przez czystą złośliwość. Ot - taka konieczność życiowa i tyle. W starych składach
wózkach inwalidzkich czy z rowerami) – na początku i na końcu składu. Czy naprawdę to taki duży
problem, udostępnić te dwa (TYLKO DWA!) miejsca w całym składzie osobom, dla których są
dedykowane?
Przy wejściu do każdej windy znajduje się informacja, że winda jest przeznaczona TYLKO dla
osób niepełnosprawnych, z wózkami dziecięcymi i dużym bagażem. I tylko. Wy macie schody.
Wierzcie nam – wszystkim rodzicom tłukącym się po mieście z wózkami – wolelibyśmy wjechać
po schodach ruchomych, gdyby tylko z wózkiem było to wystarczająco bezpieczne.
Czy naprawdę tak trudno zrozumieć, że podróż po mieście z wózkiem albo na wózku jest
wystarczająco uciążliwa, żeby jeszcze znosić Współpasażerów pozbawionych choćby odrobiny
empatii? Nikt z nas – rodziców z wózkami czy Pań i Panów na wózkach nie prosi Was o żaden
nadludzki wysiłek czy gest, tylko o poszanowanie ustanowionych dla podróżujących Metrem zasad.
Pozdrawiam
Mama na Marymocnie
PRZECZYTAJ JESZCZE