Dobrowolna zasadnicza służba wojskowa sposobem na nowe życie (wideo)
Wśród nich są absolwenci szkół średnich o profilach wojskowych, studenci, ale też osoby, które – mogłoby się zdawać – mają poukładane życie zawodowe, ale z jakiegoś powodu decydują się rzucić dotychczasową pracę, by zostać żołnierzem zawodowym. Czym się kierują?
Jesteśmy na poligonie 10 Opolskiej Brygady Logistycznej. Grupa około 25 osób leży na przyprószonej śniegiem ziemi i w takiej pozycji kopie okopy. Nie jest to łatwe zadanie. Żołnierze mają ograniczone ruchy, ziemia jest zmrożona, trzeba pilnować swojego karabinu. Do tego mało czasu, bo przeciwnik może dotrzeć lada chwilę – należy być gotowym do walki.
12 osób na całe życie zapamięta to ćwiczenie. Zmagając się z ziemią, zapomnieli o leżącej obok broni. Szkolący ich przełożeni wykorzystali nieuwagę i zabrali karabiny.
„Kto porzuca broń palną lub amunicję, która pozostaje w jego dyspozycji, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch” – dowiedzą się za chwilę rekruci.
Dowódca nie żartuje. Informuje, że zostaną wyciągnięte surowe konsekwencje – z prokuraturą i wydaleniem ze służby włącznie. Ostatecznie kończy się na reprymendzie, bo przecież rekruci dopiero uczą się obycia z bronią. Jednak chwilowy strach o swoją przyszłość był prawdziwy.
Życie na poligonie
Kilkaset metrów od nich inna grupa uczy się maskowania i związanej z nią zasady, że użyte do tego gałęzie, liście czy farby do malowania ciała mają na celu optyczne rozmycie kształtów, by przeciwnik miał trudność m.in. przy próbie trafienia żołnierza kulą. Jednak w praktyce nie jest to wcale takie proste. Już na etapie malowania twarzy można popełnić dyskredytujące błędy.
Jednym z najbardziej emocjonujących elementów szkolenia jest medycyna pola walki. Od umiejętności zachowania się przy rannych, opatrzenia ran, w tym założenia stazy (specjalistyczna opaska uciskowa – red.) – zarówno komuś, ale też sobie – na co przy dużym krwawieniu mamy do 45 sekund, bo po tym czasie tracimy przytomność, zależy, czy ranny przeżyje. Inny opatrunek będzie potrzebny przy ranie klatki piersiowej, inny przy kończynie. Do tego dochodzi zabezpieczenie broni i pamiętanie, by przy całym zamieszaniu nie zostawić jej bez opieki, aż wreszcie bezpieczna ewakuacja rannego.
Rekruci uczą się dziś również zaminowywania terenu. Umiejętność uzbrojenia miny przeciwpancernej kiedyś mogła wydawać się czysto teoretyczna. Ale ostatni rok wojny w Ukrainie sprawił, że wizja tego, że polski żołnierz może się znaleźć w takiej sytuacji nabiera realnego kształtu.
„Szkolenie podstawowe zaczyna się z dniem wcielenia. Następnie prowadzimy szereg szkoleń zapoznawczych, które mają przygotować żołnierzy do zajęć w terenie. Kontakt z bronią ochotnicy mają już w pierwszym tygodniu, kiedy oddają strzał ślepym nabojem. Kolejne tygodnie to już wyłącznie zajęcia praktyczne” – wyjaśnia zamysł 28-dniowego kursu dowódca kompanii szkolnej ppor. Mateusz Bojczuk.
„Warunki są ciężkie, a ćwiczenia wymagają dużej sprawności fizycznej, pełnego zaangażowania i woli walki” – dodaje elew (tytuł żołnierza służby przygotowawczej kształcącego się na szeregowego – przyp. red.) Mikołaj Winnicki, jeden z uczestników szkolenia. „To wyciąga z nas najwięcej sił” – podkreśla.
Wiek nie gra roli. Liczy się determinacja
W szkoleniu pod Opolem biorą udział zarówno mężczyźni, jak i kobiety. „Zazwyczaj zgłasza się do nas około stu osób, z czego 30 procent to kobiety. W grupie, którą szkolimy obecnie, mamy zarówno 19-latków, jak i osoby po 50. roku życia” – mówi ppor. Bojczuk.
Czy wiek nie jest przeszkodą, by sprostać wymaganiom szkolenia?
„Kluczową rolę pełnią motywacja i determinacja żołnierza”– odpowiada.
Jedną z ochotniczek odbywających szkolenie w opolskiej jednostce jest Bożena Szlędak. Przez lata była kierowniczką sklepu. Dlaczego postanowiła zostać żołnierzem?
„Ogromną motywacją była dla mnie rozmowa z synami, którzy powiedzieli mi: mamo spełniłaś swój obowiązek wobec rodziny, teraz powinnaś zrobić coś dla siebie. Pomyślałam, że skoro dla siebie, to i dla ojczyzny” – mówi.
Przyznaje, że największą trudnością jest jej kondycja i nadążanie za młodszymi uczestnikami szkolenia. Jednak może liczyć na wsparcie kolegów rekrutów i szkoleniowców.
„Staram się pracować nad sobą i mam nadzieję, że z dnia na dzień będzie coraz lepiej” – dodaje.
Po ukończeniu szkolenia podstawowego Szlędak planuje rozpoczęcie 11-miesięcznego szkolenia specjalistycznego.
„Już złożyłam odpowiednie dokumenty” – mówi. „Chciałabym zrobić prawo jazdy na kategorię C, a potem C+E i wspierać logistykę za kółkiem. To moje marzenie” – podkreśla.
Podobne plany ma też Winnicki. „Od najmłodszych lat interesowałem się służbami w naszym kraju. Z biegiem czasu poznałem specyfikę każdej z nich. Dorastając, zrozumiałem, że wojsko to droga, którą chcę podążać” – twierdzi. „Jeśli będzie taka możliwość, bardzo chciałbym zostać tutaj i wspierać 10 Brygadę Logistyczną jako kierowca” – dodaje.
Wyzwaniem – nie do przejścia dla niektórych – okazuje się dostosowanie się do harmonogramu dnia i wojskowego porządku.
„Jest jasno wyznaczony czas, w którym mamy wykonać zadanie czy rozkaz. Nie ma możliwości, żeby ktoś działał wolniej, bo pracujemy w plutonach. W każdym momencie wszyscy muszą być gotowi i na tyle zmotywowani, by nie zawieść reszty drużyny” – mówi biorąca udział w szkoleniu Kinga Sychowska.
Też planuje zostać w wojsku. „Zgłosiłam chęć pozostania w służbie jako żołnierz zawodowy. Jeszcze w trakcie kursu zostanę skierowana na testy psychologiczne. Jeśli przejdę je pomyślnie, czekają mnie badania lekarskie i wtedy zobaczymy, co dalej” – mówi z uśmiechem.
O wstąpieniu do służb myślała już w czasie studiów. „Mam dwójkę małych dzieci, więc w tamtym czasie nie mogłam pozwolić sobie na tak długą nieobecność. Oprócz tego rekrutacja trwała znacznie dłużej niż obecnie” – dodaje.
Z doświadczenia szkoleniowców wynika, że około 10 proc. rekrutów nie udaje się dotrwać do zakończenia szkolenia. Powody rezygnacji?
„Zazwyczaj powodowane są odnawiającymi się kontuzjami. Zdarzają się też osoby, które zgłaszając się, miały inne wyobrażenie o tym, jak będzie wyglądało to od środka. Nie potrafią się przystosować do reżimu wojskowego: wstawania rano, wykonywania rozkazów czy do porządku wojskowego” – odpowiada ppor. Bojczuk.
Wojsko sposobem na życie
Czterotygodniowy kurs kończy się egzaminem. Na nim sprawdzana jest wiedza teoretyczna i umiejętność wykorzystania jej w praktyce. Wśród zadań jest strzelanie, elementy szkolenia saperskiego, udzielanie pierwszej pomocy i terenoznawstwo.
Po ukończeniu szkolenia i zdaniu egzaminów żołnierze składają przysięgę wojskową.
„Większość osób, które szkolimy, ma sprecyzowane plany odnośnie swojej kariery w wojsku. W trakcie szkolenia uczestnicy odbywają rozmowy z WCR, podczas których wskazywane są przyszłe stanowiska na szkolenia specjalistyczne. Zależnie od ich dostępności, podejmują konkretne decyzje” – zaznacza ppor. Bojczuk.
Żołnierze, z którymi rozmawiamy, potwierdzają te słowa. „Wiążę swoją przyszłość z wojskiem. W mojej rodzinie kultywowana jest tradycja wojskowa, dziadek służył jako lekarz, a moi dwaj bracia są żołnierzami w jednostkach w Opolu i Brzegu. To oni przekonali mnie, że wstąpienie w szeregi WP to ścieżka, którą chcę podążać” – mówi szeregowy elew Krzysztof Grabowski.
W sobotę 11 lutego kończy się pierwszy w 2023 r. kurs dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej. Żołnierz, który ją odbył może być przeniesiony na swój wniosek do zawodowej służby wojskowej, terytorialnej służby wojskowej albo do aktywnej rezerwy. W przypadku braku takiego wniosku żołnierz będzie przeniesiony do rezerwy pasywnej.
Ochotnik w ramach służby dobrowolnej otrzymuje wynagrodzenie w wysokości najniższego uposażenia zasadniczego żołnierza zawodowego – 4560 złotych brutto.
W tym roku planowanych jest jeszcze osiem takich kursów. W ubiegłym roku do dobrowolnej zasadniczej służby zgłosiło się ponad 16 tys. osób. Zainteresowanie szkoleniem jest coraz większe, więc liczbę miejsc w tym roku zwiększono do 25 tys.
Wideo i galeria zdjęć na PAP.pl: https://www.pap.pl/aktualnosci/news,1534847,z-wlasnej-woli-ida-do-wojska-dobrowolna-zasadnicza-sluzba-wojskowa. (PAP)
Autorki: Kamila Wronowska, Daria Al Shehabi
kw/ dsk/ joz/