Nie sądzę, żeby było jakieś istotne napięcie na linii MON-wojsko
Szef rządu w czwartek w rozmowie z Interią odniósł się do złożenia wypowiedzenie stosunku służbowego przez szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Rajmunda Andrzejczaka oraz ze stanowiska Dowódcy Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych gen. broni Tomasza Piotrowskiego oraz tego, że jest to ogromny cios w narrację rządu o bezpiecznej Polsce i rządzie PiS jako gwarancie bezpieczeństwa.
"To obawy zdecydowanie na wyrost. Niepotrzebnie się tak dajemy podkręcać. Bezpieczeństwo wiąże się ze zwiększonym budżetem na wojsko, z odbudowywanymi jednostkami wojskowymi, z zakupami broni i sprzętu wojskowego na ogromną skalę, z rekrutowaniem nowych żołnierzy, a nie z tym, czy dwóch generałów odchodzi czy zostaje" - odpowiedział.
Premier podkreślił, że nie ma wątpliwości, że warunkiem bezpieczeństwa kraju nie są personalia a silna armia, która poprawia swoją zdolność bojową, "taka, jaką budujemy i taka, jaką dziś doceniają sojusznicy z NATO".
Na pytanie o to, czy dochodziły do niego sygnały odnośnie jakichś napięć na linii MON-wojsko odpowiedział: "Nie było niczego takiego". Dodał, że nie sądzi też, żeby "było jakieś istotne napięcie".
"Tak jak odejście jednego czy dwóch ministrów nie wpływa zasadniczo na działalność rządu, tak jak odejście dwóch, nawet kluczowych menedżerów nie ma większego znaczenia dla działania korporacji, a wiem coś o tym, tak decyzja dwóch generałów nie będzie miała wpływu na funkcjonowanie armii i na bezpieczeństwo kraju" - podkreślił. (PAP)
Autor: Adrian Kowarzyk