W poniedziałek rusza Tour de Pologne - pożegnanie Majki, Kwiatkowski obiecuje walkę

Kilka minut wcześniej na scenie pojawił się Michał Kwiatkowski. Mistrz świata z Ponferrady (2014) obiecał, że podejmie walkę, choć nie jest pewny swojej dyspozycji po ponad czterech miesiącach przerwy spowodowanej kontuzją.

Chyba cieplej publiczność powitała Majkę, który tryskał humorem. Na pytanie, czy to na pewno jego ostatni Tour de Pologne, wstrzymał się przez kilka sekund z odpowiedzią i tajemniczo uśmiechał.

- Tak, to mój ostatni Tour de Pologne, mój ostatni sezon. Będzie fajna zabawa, trzymajcie za mnie kciuki, za całą drużynę - zwrócił się do kibiców.

Po prezentacji Majka wspomniał w rozmowach z dziennikarzami, że o zakończeniu kariery myślał już przed rokiem, ale postanowił jeszcze przedłużyć ją o jeden sezon.

- Trzeba kończyć karierę, gdy się jest na szczycie, gdy ma się jeszcze „pod nogą”. Czuję się dobrze, jestem szczupły, wyluzowany. Zakończenie kariery miało nastąpić wcześniej i już o drugi rok nie mogłem przedłużyć. Żona kazała - żartował.

Majka podkreślił, że czuje się spełnionym sportowcem. Przypomniał, że był pierwszym polskim kolarzem na liście zwycięzców Tour de Pologne, odkąd w 2005 roku wyścig uzyskał najwyższą rangę UCI. Wygrał go w 2014 roku. Cztery lata później jego sukces powtórzył Kwiatkowski.

- Cieszę się, że mogłem wygrać ten wyścig w Polsce, przed polskimi kibicami. Czego mogę chcieć więcej. Teraz im jestem starszy, tym bardziej chcę się cieszyć kolarstwem, samą jazdą, tymi widokami, a nie tylko spoglądać na komputerek.

Zapytany o plany sportowe na swój ostatni Tour de Pologne, odpowiedział, że jego zespół UAE Team Emirates-XRG ma paru kolarzy, których stać na zwycięstwo w wyścigu, na przykład Duńczyka Jana Christena czy Amerykanina Brandona McNulty’ego.

- Oczywiście ja też będę próbował, ale przede wszystkim ma być fajna zabawa - podkreślił.

Kwiatkowski zmagał się z problemami z kolanem przez cztery i pół miesiąca. W sobotę wrócił do rywalizacji w Clasica San Sebastian, gdzie zajął odległe miejsce, tracąc prawie 14 minut do zwycięskiego Włocha Giulio Ciccone.

- To były miesiące walki. Długo trwało diagnozowanie, co mi dolega. Wczoraj w San Sebastian odczuwałem satysfakcję, że wreszcie wróciłem, ale potrzebuję więcej dni wyścigowych - ocenił.

O swoich szansach w Tour de Pologne nie chciał spekulować. Wskazał, że w jego drużynie Ineos Grenadiers są inni zawodnicy, którzy powinni się liczyć w klasyfikacji generalnej, na przykład Amerykanin Magnus Sheffield.

- Pierwszy etap będzie dla sprinterów, ale już drugi, z podjazdem na Orlinek w Karpaczu, wiele wyjaśni, również jeśli chodzi o moją formę. Magnus Sheffield jest świetnie przygotowany i zmotywowany. Mamy kilka kart, którymi możemy grać do końca wyścigu – analizował.

W poniedziałek odbędzie się pierwszy etap, z Wrocławia do Legnicy.

PAP jest patronem medialnym wyścigu. (PAP)

af/ sab/