Bez dożywocia za brutalne zabójstwo 20-latki; "Kasacja prokuratury źle napisana"
W konsekwencji Sąd Najwyższy jako oczywiście bezzasadną oddalił w środę skargę kasacyjną Prokuratora Generalnego. W kasacji tej prokuratura zarzuciła wcześniejszemu orzeczeniu Sadu Apelacyjnego w Łodzi rażącą niewspółmierność kary 25 lat więzienia dla zabójcy. Uzasadniając środowe orzeczenie sędzia Włodzimierz Wróbel podkreślił, że w zarzutach kasacji prokuratura opisała pewien stan, który nie odpowiada temu, co ustalił sąd II instancji.
"Ta kasacja jest po prostu źle napisana (...) Zamiast kwestionować ustalenia faktyczne dotyczące wymiaru kary, zamiast mówić, że sąd źle ustalił okoliczności, które mają wpływ na wymiar kary, to prokurator jakby pogodził się z tymi ustaleniami i mówi, że na gruncie tych okoliczności kara jest rażąco niewspółmierna" – argumentował sędzia Wróbel.
Ogłoszeniu orzeczenia przysłuchiwał się w środę brat zamordowanej kobiety, który występował w tej sprawie jako oskarżyciel posiłkowy. W rozmowie z PAP przyznał, że jest zawiedziony wyrokiem i ma żal do prokuratury. Jak dodał, jest już zmęczony tą sprawą i chce ją mieć za sobą.
Zabójstwo 20-letniej Kai ze Zduńskiej Woli było jedną z głośniejszych spraw kryminalnych pod koniec ubiegłego dziesięciolecia. Z ustaleń śledczych wynika, że w sierpniu 2017 r. kobieta wraz ze swoim 2,5-letnim synem wyjechała do Łodzi w towarzystwie poznanego niedawno starszego o 9 lat partnera - Artura W. Następnego dnia mężczyzna odwiózł dziecko do rodziny 20-latki, twierdząc, że kobieta pozostała w Łodzi, ponieważ źle się poczuła. Później kontakt z nim się urwał.
Policja znalazła ciało kobiety w mieszkaniu wynajmowanym przez Artura W. w Łodzi. Skrępowane sznurem zwłoki, będące już w stanie znacznego rozkładu, ukryte były w wersalce. Sekcja wykazała, że przyczyną śmierci było uduszenie.
Mężczyzna został zatrzymany po kilku dniach. Sprawca przyznał się do zabójstwa. Z jego relacji wynikało, że pomiędzy nim, a 20-latką doszło do awantury, podczas której zaczął dusić kobietę. Kiedy ta przestała dawać oznaki życia, ukrył jej ciało w wersalce. Aby mieć pewność, że ofiara nie żyje, zakleił jej usta taśmą, związał nogi, a na głowę założył worek foliowy i związał go sznurkiem. Włożył ciało do pojemnika na pościel, przykrył je kołdrą i zamknął w wersalce.
Biegli stwierdzili, że w chwili popełnienia zarzucanego mu czynu był on poczytalny. Mężczyzna był już wcześniej karany, m.in. za gwałt i uszkodzenie ciała.
Proces sądowy w tej sprawie toczył się za zamkniętymi drzwiami. W kwietniu 2019 r. Sąd Okręgowy w Łodzi skazał Artura W. na dożywotnie pozbawienie wolności, orzekł przy tym m.in. obowiązek zapłaty 100 tys. zł zadośćuczynienia dla synka kobiety. Wyrok ten zmienił w marcu 2020 r. Sąd Apelacyjny w Łodzi obniżając karę pozbawienia wolności do 25 lat z możliwością ubiegania się o przedterminowe zwolnienie po odbyciu 20 lat kary. Prokurator Generalny skierował od tego orzeczenia do Sądu Najwyższego kasację, która w środę została oddalona.(PAP)
autor: Mateusz Mikowski
mm/ mrr/