KSP opublikowała nagranie z kamer policyjnych interwencji wobec posłanki KO Kingi Gajewskiej
Na filmie widać policjantów, którzy podchodzą do mówiącej przez megafon posłanki. Policjant informuje ją, że interwencja ma związek z podejrzeniem popełnienia wykroczenia z art. 51 KW (zakłócenie porządku publicznego).
"Proszę o okazanie dokumentu tożsamości policjantom. Nie można używać urządzeń nagłaśniających, gdy nie ma zgłoszonego zgromadzenia" - mówi na filmie policjant.
Następnie proszą, by przeszła na bok i prowadzą ją w kierunku radiowozu. "Jestem posłem" - mówi kobieta. "Co ja zrobiłam złego?" - pyta.
Przy radiowozie powtarza, że oświadczyła, że jest posłem. "Pokaże nam pani legitymację" - powtarza policjant. Wokół słychać głosy, potwierdzające, że jest posłanką.
W radiowozie policjanci proszą o okazanie dokumentu tożsamości. Dowódca funkcjonariuszy pyta, czy jest posłanką, a gdy Kinga Gajewska potwierdza, prosi o pokazanie legitymacji.
"Chciałam, tylko mnie trzymaliście za ręce" - odpowiada. "Wielokrotnie mówiłam, że jestem posłanką. Potwierdził to także poseł Zalewski" - dodaje.
Policjanci powtarzają, żeby pokazała im legitymację poselską. "Pouczajcie panią, dopóki nie pokaże legitymacji poselskiej. Gdyby pani pokazała legitymację, policjanci odstąpiliby" - wyjaśnia dowódca.
W końcu posłanka Gajewska pokazuje policjantom legitymację poselską w telefonie, w aplikacji mObywatel. "Co to jest?" - pyta policjant. Posłanka wyjaśnia, że jest to legitymacja poselska, która od miesiąca jest dostępna w aplikacji mObywatel.
Dowódca wydaje polecenie, żeby policjanci spisali Gajewską, że jest posłanką i napisali, że dopiero teraz pokazała legitymację. Jednocześnie informuje ją, że nie jest zatrzymana.
Film kończy się, gdy posłanka wysiada z radiowozu. (PAP)
mas/ jann/