Martwe kozy na warszawskiej wyspie

Według informacji przekazanych przez organizację udzielającą pomocy zwierzętom na wyspie, zgłoszenie o zaistniałej tam sytuacji przekazał mieszkaniec Warszawy, który przeprawił się na nią najprawdopodobniej w celach rekreacyjnych. Lekarz weterynarii, który udał się na miejsce natychmiast wdrożył na leczenie dla części z pozostałych tam 30 kóz, u których stwierdził zły stan zdrowia.

Stado 60 kóz trafiło tam w ramach projektu prowadzonego przez Zarząd Zieleni m.st. Warszawy, który miał na celu w ekologiczny sposób, czyli bez interwencji ludzkiej, przygotować wyspę na teren lęgowy dla nadwiślańskich ptaków. Kozy miały tam pełnić rolę „naturalnych kosiarek”.

Opieką nad zwierzętami powinien pełnić hodowca, który zobowiązał się do tego w umowie. Zgodnie z nią miał zapewnić zwierzętom odpowiednie warunki i opiekę weterynaryjną. Jak podaję RMF FM, zlecił on jednak opiekę nad stadem bezdomnemu mężczyźnie. Ten twierdzi, że zwierzęta w pewnym momencie zaczęły chorować i padać, o czym informował hodowcę, który jednakże nie wykazał się jakąkolwiek reakcją. Bezdomny miał pozostałą część padłych zwierząt zakopać, a część wrzucić do Wisły.

Służby prowadzą obecnie postępowanie w tej sprawie.

Źródło:
RMF FM

Więcej na rmf24.pl

Opracowanie:
Redakcja Twoje-Miasto.pl