Warszawa/ Zapadł wyrok w procesie aktywistów LGBT oskarżonych o udział w zbiegowisku i ataku na wolontariuszy fundacji pro-life
W poniedziałek w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Śródmieście zapadł wyrok dotyczący wydarzeń, które miały miejsce w czerwcu 2020 r. przy ul. Wilczej. Wówczas grupa osób w tym Michał Sz. ps. Margot, Paweł Sz. oraz Zuzanna M. mieli wziąć udział w zbiegowisku, którego uczestnicy zatrzymali furgonetkę fundacji Pro-Prawo do Życia, uszkodzili ją, a także dokonali napaści na wolontariusza tej organizacji pozarządowej.
Sąd uznał oskarżonych za winnych i wymierzył Michałowi Sz. karę jednego roku ograniczenia wolności z obowiązkiem wykonywania nieodpłatnych prac społecznych w wymiarze 30 godzin miesięcznie, Pawłowi Sz. karę 11 miesięcy ograniczenia wolności z obowiązkiem wykonywania nieodpłatnych prac społecznych w wymiarze 30 godzin miesięcznie, a Zuzannie M. karę sześciu miesięcy ograniczenia wolności z obowiązkiem wykonywania nieodpłatnych prac społecznych w wymiarze 30 godzin miesięcznie.
Ponadto sąd orzekł wobec dwójki oskarżonych Michała Sz. ps. Margot i Pawła Sz. obowiązek naprawienia szkody i zapłacenie na rzecz pokrzywdzonej fundacji kwoty ponad 6 tys. zł oraz wypłacenie na rzecz pokrzywdzonych Jana B. i Łukasza K. nawiązki w kwocie 5 tys. i 3 tys. zł.
W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Aleksandra Smyk wskazała, że sąd w postępowaniu karnym nie jest umocowany od tego, aby kreować prawo i rozstrzygać o sprawach światopoglądowych i politycznych.
Sędzia podkreśliła też, że nie ma żadnych wątpliwości, że zarzucane aktem oskarżenia działania zostały przez oskarżonych podjęte. "Sąd nie ma żadnych wątpliwości, że tak było ponieważ dysponuje nagraniami, które zostały w sprawie przeprowadzone, z którymi mogły się wszystkie strony zapoznać, wobec czego stan faktyczny dla sądu nie budził żadnych wątpliwości. Wątpliwości nie budziła, również kwalifikacja prawna, choć strony przedstawiały swoje poglądy na ten temat" - zaznaczyła sędzia.
Dodała, że sąd ma obowiązek orzekać zgodnie z przepisami ustawy i zgodnie z własnym sumieniem. "Mamy wszyscy prawo do wypowiadania poglądów, mamy prawo do posiadania własnych poglądów i jeżeli chcemy możemy twierdzić, że czyjeś poglądy nam się nie podobają, natomiast możemy to czynić tylko i wyłącznie w taki sposób, aby nie łamać obowiązujących przepisów prawnych. Jeżeli decydujemy się na złamanie tych przepisów powinniśmy być świadomi, że poniesiemy za to odpowiedzialność karną" - mówiła sędzia.
Dodała, że sąd nie zauważył żadnych okoliczności, które wskazywałyby, że oskarżeni działali "z powodu wyższej konieczności, czy obrony koniecznej". Natomiast pozbawienie ich wolności byłoby karą zbyt surową.
Wyrok jest nieprawomocny. (PAP)
autorka: Aleksandra Kuźniar
akuz/ akub/