Blake usiadła na najmniejszym z mebli, które nadawały się do jakiegokolwiek użytku. Na podwójnej kanapie panował bowiem istny rozgardiasz. Nowo poznanej najpewniej nie zdarzało się odkładać ubrań z powrotem do garderoby; dzięki temu z pagórka miękkich tkanin można było odczytać następujący przekaz: miała ona wielką słabość do luźnych koszulek, unikała pstrokatych wzorów, a kolorem, który nosiła najchętniej, był błękit wraz ze wszystkimi jego odcieniami i półodcieniami. Blake, podążając tym tropem, usiłowała odgadnąć cechy jej osobowości. Taka rozrywka była jej potrzebna, by odciążyć zbrukany umysł i, jeśli byłoby to konieczne, w miarę prędko ocenić, czy kobieta niosąca dwie filiżanki nie jest porywaczką lub wariatką.
Ta jest dla ciebie, odezwała się starsza. Na pewno jest dokładna i skrupulatna - Blake śledziła każdą zmianę zachodzącą na bladym obliczu. Nie jest głupia. Czyta, dba o rośliny, wyliczała dalej w ciszy. A jeśli wsypała coś do herbaty?!, przyszło jej to do głowy dopiero w chwili, w której chciała sięgnąć po ciepły napój. Wstrzymała się; spośród wielu opcji zdecydowała się na tę: Nie chciałabym pani fatygować, ale zdaje się, że nie zakluczyła pani drzwi… Modliła się w duchu, żeby nie spartaczyć swojego kłamstwa. Tak sądzisz? Sekunda, pójdę sprawdzić. Skoro tylko dama ruszyła w stronę frontu, Blake niezdarnie podmieniła porcelanowe filiżanki. Cała się przy tym zziajała i zawisła nad nią realna groźba demaskacji: oto trzy krople poplamiły maleńki stolik. W oddali odezwała się ona: Zapewniam panią, dziecko, że nikt się tu nie powinien włamać. Wszystko sprawdzone. Usiadłszy na przeciwko niespodziewanej gościni i zorientowawszy się, co zaszło, trzydziestoparolatka uśmiechnęła się znacząco, opierając jedną nogę na drugiej. Starała się nie dopatrywać w incydencie niczego osobistego; dobrze znała samą siebie i domyślała się, że takie, jak ona, mogą co najwyżej albo intrygować, albo odstraszać. Rudą małolatę najwidoczniej od siebie odstręczała. Demonstracyjnie upiła pierwszy łyk z podmienionego naczynia. Proszę uważać. Ona niesamowicie pobudza! Kącik ust Blake uniósł się delikatnie. Przekonamy się, odparła.
Co cię sprowadza do najpaskudniejszej dzielnicy naszego miasta? Jeśli to nie tajemnica. Nastolatka zaczęła skubać swoje paznokcie. Po prostu uznałam, że tej nocy nie warto zostawać w domu; fakt, że zbłądziłam to z kolei zupełnie inna kwestia. Właścicielka przydługiej marynarki wyczuła fałsz w jej tonie. Nieciekawa sytuacja rodzinna, huh? Blake skrzywiła się. Jak dotąd nie zauważyła w zachowaniu kobiety żadnych niepokojących symptomów. Powiedziałabym raczej: jednorazowe zdarzenie. Nieznajoma sięgnęła po butelkę z alkoholem. Likieru?, zapytała i wbiła wzrok w niepewną dziewczynę. Blake odmówiła. Czyżby alkohol w rodzinie?, matrona nie rezygnowała.
Autorka: Zuzanna Menard