Nie zaprosiłabym Bąkiewicza na kolację
"Być może w tych wyborach jest tak, że każda lista musi mieć swojego Giertycha. I troszkę takim kandydatem jest Robert Bąkiewicz na listach PiS" - powiedziała w rozmowie opublikowanej w środowym "Super Expressie" wiceminister funduszy i polityki regionalnej Jadwiga Emilewicz.
Zauważyła, że "polityka to nie jest małżeństwo z miłości tylko związek z rozsądku". Podkreśliła przy tym, że Robert Bąkiewicz jest kandydatem wskazanym przez koalicjanta, przez Suwerenną Polskę, a nie kandydatem wskazanym przez PiS.
"Ja nie układam list. Nie zawsze są na nich kandydaci, których zaprosiłabym do domu na kolację. Pan Bąkiewicz nie jest takim kandydatem z całą pewnością" - powiedziała w wywiadzie. Dodała, że jej trzecie miejsce na liście poznańskiej to "racjonalna kolejność".
"Liderem listy jest minister konstytucyjny, na miejscu nr 2 jest szef struktur PiS" - wyjaśniła, podkreślając, że ona sama jest tylko bezpartyjnym członkiem klubu PiS.
Emilewicz była też pytana o przedłużenie embarga na ukraińskie zboże. „Kiedy rozmawiamy spokojnie, to strona ukraińska zdaje sobie sprawę z sytuacji, w jakiej się znajdujemy. Poza tym przypomnijmy, że tranzyt ukraińskiego zboża przez Polskę biegnie nieprzerwanie od wiosny zeszłego roku" - powiedziała. (PAP)
lui/ mmu/