PiS chce zwiększyć uprawnienia służb do inwigilacji
13 stycznia Sejm nie zgodził się na odrzucenie w pierwszym czytaniu projektu ustawy Prawo komunikacji elektronicznej i skierował go do dalszych prac w Sejmowej Komisji Cyfryzacji, Innowacyjności i Nowoczesnych Technologii. Prawo komunikacji elektronicznej ma zastąpić obowiązujące obecnie Prawo telekomunikacyjne z 2004 roku. Obszerny dokument, liczący prawie 3,5 tys. stron, trafił do Sejmu na początku grudnia.
Posłowie opozycji podczas dyskusji w Sejmie krytykowali m.in., że nowe przepisy zakładają rozszerzenie katalogu podmiotowego przedsiębiorców zobowiązanych do udostępniania danych i zapewniających warunki do przeprowadzenia kontroli operacyjnej – na wszystkich przedsiębiorców komunikacji elektronicznej. Dostęp do danych pozyskiwanych m.in. z komunikatorów takich jak Messenger lub Whatsapp miałyby Służba Kontrwywiadu Wojskowego oraz Służba Wywiadu Wojskowego, Centralne Biuro Antykorupcyjne oraz o Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Agencja Wywiadu. Podsekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Paweł Lewandowski podczas debaty w Sejmie mówił, że obecnie obowiązująca ustawa prawo telekomunikacyjne zawiera te same regulacje, co w projekcie - "przenosimy więc obowiązujące od 2004 roku przepisy do nowych". Przekonywał, że projekt unowocześnia te przepisy w dwóch aspektach; wcześniejsze dotyczą tylko operatorów telekomunikacyjnych, a proponowane będą dotyczyły też innych form komunikowania się. Po drugie, poprzednio na wniosek służb należało udostępnić takie dane, a teraz będzie możliwość odwołania się od takiej decyzji.
Politycy Lewicy podczas wtorkowej konferencji prasowej zadeklarowali zgłoszenie do projektu poprawek, kiedy będzie to możliwe, zwracając uwagę, że pięć posiedzeń sejmowej komisji, która miała pracować nad projektem, zostało odwołanych.
Przewodniczący klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski określił procedowany od kilku tygodni projekt jako "jeden z kluczowych dokumentów w tej kadencji, który będzie regulował życie milionów Polek i Polaków w kwestii informacji, dostępu do mediów, spraw związanych z cyberbezpieczeństwem, ale również tym, co i kiedy oglądamy".
"Przez ostatnie dwa tygodnie z winy rządu, braku stawienia się osób odpowiedzialnych za przygotowanie tej ustawy, zostało odwołanych pięć posiedzeń komisji cyfryzacji i nowych technologii" – powiedział Gawkowski. Według niego PiS chce przyjmować przepisy bez konsultacji i "burzyć podstawy demokracji". "Prawo komunikacji elektronicznej to dla PiS prawo powszechnej inwigilacji" – ocenił.
Także zdaniem Adriana Zandberga posiedzenia komisji były odwoływane, "ponieważ w tej ustawie znalazły się bardzo kontrowersyjne i bardzo wątpliwe przepisy, które dają służbom nowe uprawnienia jeżeli chodzi o inwigilację". Poseł podkreślił, że kontrola operacyjna powinna następować tylko na podstawie decyzji sądu. "Nie wolno wprowadzić do polskiego systemu prawnego niejasności, które spowodują, że służby będą mogły uznać, że mogą prowadzić takie działania bez zgody i bez potwierdzenia sądu" – powiedział.
"Będziemy składać poprawki, kiedy tylko stanie się to możliwe, ale nie jest to łatwe, bo komisji nie było i ciągle nie ma" – dodał Zandberg. Zauważył, że "z tego, co słyszymy, w samym rządzie i w Zjednoczonej Prawicy są wątpliwości i kontrowersje dotyczące tych przepisów". "Służby powinny mieć narzędzia do tego, żeby ścigać przestępców, ale po to jest kontrola operacyjna – opisana w polskim prawie bardzo jasno i jednoznacznie – po to jest obowiązek posiadania zgody sądowej, żeby służby działały w konstytucyjnych ramach" – oświadczył współprzewodniczący Razem.
Zdaniem Marka Rutki "w ustawie liczącej ponad 400 artykułów jest bardzo wiele niepokojących zapisów, które uderzają w wolność obywateli", w tym w prawo do tajemnicy korespondencji. "Szczególnie niebezpieczny jest artykuł 43, który mówi o tym, że dostawcy usług internetowych, chociażby operatorzy komunikatorów takich jak Whatsapp, Messenger czy Signal, będą zobowiązani do udzielania bezpośredniego dostępu uprawnionym podmiotom" – powiedział Rutka.
Podkreślił, że oznacza to dostęp do treści, zdjęć i lokalizacji. "Minister (SWiA Mariusz) Kamiński czy (wiceszef MSWiA Maciej) Wąsik będą wiedzieli o nas wszystko i to w czasie rzeczywistym, nie będą musieli występować do sądu o zgodę" – dodał. Zwrócił uwagę, że dostęp do tych danych – które operatorzy będą musieli przechowywać przez 12 miesięcy - mają uzyskać policja, Biuro Nadzoru Wewnętrznego MSWiA, Straż Graniczna, SOP, ABW, SKW, Żandarmeria Wojskowa, CBA i Krajowa Administracja Skarbowa.
"Problem polega na tym, że nawet nie wiemy, czy na tym posiedzeniu PiS nie chce na siłę przyjąć tej ustawy, mimo że żadne posiedzenie komisji się nie odbyło" – powiedział Gawkowski.
Rzecznik rządu Piotr Müller zapewniał, że w przypadku projektu Prawa komunikacji elektronicznej chodzi o uaktualnienie przepisów i dostosowanie ich do możliwości, jakie daje technika telekomunikacyjna. Jak mówił, nie chodzi o nadanie służbom dostępu do danych "na życzenie, bez żadnych przesłanek", lecz umożliwienie im go "w sytuacjach, gdy to wynika z przepisów prawa i generalnie z kontrolą sądów później". "To nie jest tak, że służby mogą sobie z tych danych korzystać, w jaki sposób chcą. To podstawowa różnica. Te przepisy działają na tej samej zasadzie co dotychczas, tylko zmienia się kwestia rodzajów narzędzi używanych" – powiedział Müller. (PAP)
brw/ itm/