Propozycja relokacji uchodźców służy politykom krajowym państw docelowych dla migrantów
Propozycja relokacji nielegalnych migrantów i kar dla krajów, które ich nie przyjmą, przedłożona 8 czerwca na radzie sprawiedliwości i spraw wewnętrznych, gdy obradowali szefowie MSWiA, jest - w ocenie wiceszefa polskiego resortu spraw wewnętrznych i administracji - propozycją na użytek polityk krajowych innych państw. Dla niepoznaki tylko "ubraną" w mechanizm solidarności.
"Mechanizm solidarności po pierwsze musi być jednomyślny, po drugie nie może być warunkowy" - mówił we wtorek Bartosz Grodecki w TVP Info. Jego zdaniem kary, jakimi ma być obwarowany zapis o relokacji uchodźców, są nie do zaakceptowania nie tylko dla Polski, ale także dla innych krajów.
"Świadczy o tym liczba głosów przeciwnych i wstrzymujących się" - tłumaczył minister. Podkreślił, że dyskusja była długa, obarczona presją, by przyjąć te rozwiązanie.
Grodecki powiedział, że zwrócił się o zaprotokołowanie sprzeciwu Polski.
W jego opinii ze strony państw forsujących takie rozwiązanie to próba rozwiązania wewnętrznych problemów w okresie przedwyborczym.
"W tej chwili wracamy do tego, co się nie sprawdziło w 2015 roku" - mówił wiceszef MSWiA. Jego zdaniem to rozwiązanie nie uwzględnia interesów państw, które mają obciążony system recepcyjny.
Grodecki podkreślił, że strona polska wielokrotnie próbowała zainicjować poważną dyskusje na temat problemów migracyjnych. Niepokojący - jego zdaniem - jest choćby niski współczynnik readmisji, czyli powrotów osób niekwalifikujących się do objęcia ochrona międzynarodową, który obecnie wynosi jedynie 16 proc. Unia Europejska ma narzędzia, by to zmienić, ale tego nie robi.
Ministrowie spraw wewnętrznych, obradujący w czwartek w Luksemburgu, po kilkunastu godzinach negocjacji, przyjęli stanowisko negocjacyjne w sprawie reformy regulacji migracyjnych w Unii. Polska i Węgry głosowały przeciwko poparciu tzw. paktu migracyjnego. Stanowisko to będzie podstawą negocjacji prezydencji Rady z Parlamentem Europejskim.
Tzw. pakt migracyjny zawiera m.in. system "obowiązkowej solidarności". Polega on na tym, że choć "żadne państwo członkowskie nie będzie nigdy zobowiązane do przeprowadzania relokacji", to "ustalona zostanie minimalna roczna liczba relokacji z państw członkowskich, z których większość osób wjeżdża do UE, do państw członkowskich mniej narażonych na tego rodzaju przyjazdy".
Liczbę tę ustalono na 30 tys. "Natomiast minimalna roczna liczba wkładów finansowych zostanie ustalona na 20 tys. euro na relokację. Liczby te można w razie potrzeby zwiększyć, a sytuacje, w których nie przewiduje się potrzeby solidarności w danym roku, również zostaną wzięte pod uwagę" - czytamy w komunikacie Rady UE. Oznacza to de facto, jak tłumaczył PAP wysokiej rangi dyplomata unijny, który uczestniczył w negocjacjach, wybór między relokacją migrantów a ekwiwalentem finansowym w przypadku braku chęci ich przyjęcia.
W piątek premier Mateusz Morawiecki w mediach społecznościowych oświadczył, że przymusowa relokacja nie rozwiązuje problemu migracji, za to narusza suwerenność państw członkowskich. "Polska nie będzie płacić za błędy polityki imigracyjnej innych państw" - dodał.(PAP)
Autor: Luiza Łuniewska
lui/ jann/