W pierwszym kroku powrót do kompromisu aborcyjnego; w drugim - referendum
W środę w warszawskiej Klubokawiarni Pożyteczna odbyło się śniadanie prasowe z udziałem Michała Kobosko, pierwszego wiceprzewodniczącego Polski 2050 Szymona Hołowni, który otwiera listę wyborczą do Sejmu Trzeciej Drogi w stolicy oraz innych kandydatów ugrupowania do Sejmu z Warszawy.
Kobosko pytany przez dziennikarzy, jakie jest stanowisko Trzeciej Drogi ws. aborcji, odpowiedział: "My wychodzimy po pierwsze z założenia, że ten obecny stan prawny, jeżeli chodzi o dopuszczalność aborcji, jest nie do utrzymania. Jest ogromnym błędem Trybunału (Konstytucyjnego) Julii Przyłębskiej, że doszło do takiego stanu. Jest też błędem tych, którzy podpisali się pod wnioskiem do Trybunału, by tę sprawę rozpatrywał".
"Widzimy też sondaże opinii społecznej, jeżeli chodzi o sprawę dopuszczalność aborcji. Te sondaże się zmieniają. Sytuacja jest dość dynamiczna. Jest istotna część Polski, która myśli inaczej o sprawach aborcyjnych, która ma poglądy zdecydowanie bardziej zachowawcze, jeżeli nie powiedzieć, konserwatywne. Dlatego my uważamy, że głos ws. dopuszczalności aborcji, powinni mieć wszyscy Polacy. Nie powinno być sytuacji, w której ta decyzja jest pozostawiona posłom, gdzie, jak wiemy, jest duża przewaga panów nad paniami, średnia wieku jest dość wysoka w polskim Sejmie" - zwrócił uwagę Kobosko.
"My mówimy, że powinniśmy w pierwszym kroku wrócić do kompromisu, który był. To jest decyzja Sejmu. W drugim kroku, panel obywatelski, czyli reprezentatywna grupa Polek i Polaków, ma doprowadzić do referendum, tzn. zmierzy się z tematem zadania pytania, albo pyta, które muszą paść w referendum" - podkreślił polityk.
Ocenił, że propozycja lidera PO Donalda Tuska, aby zliberalizować prawo aborcyjne (aborcja dopuszczalna do 12 tygodnia) ustawą, to "klarowne postawienie sprawy". "Tylko to nie jest rozwiązanie problemu, ponieważ żyjemy w takiej rzeczywistości w jakiej żyjemy - jest prezydent Andrzej Duda do roku 2025, jest Trybunał Przyłębskiej, w istotnej części jeszcze dłużej funkcjonujący, niż będzie trwała kadencja prezydenta Dudy, więc wiemy doskonale, że prezydent nie podpisze liberalizacji" - zauważył Kobosko.
Zachęcał inne partie do przedstawiania konkretnych propozycji w tej sprawie, bo teraz jest czas na takie ustalenia.
Kobosko był też pytany przez dziennikarzy, czy prawdą jest, że banki odmawiają im kredytów na kampanię wyborczą, a jeśli tak, to skąd wezmą pieniądze i ile chcą przeznaczyć na kampanię. "Mamy już dobrą wiadomość, jeszcze nie podpisaliśmy finalnie wszystkich dokumentów, ale dostaniemy kredyt bankowy" - poinformował Kobosko.
Dopytywany, w jakiej kwocie, będzie kredyt nie chciał na razie udzielić odpowiedzi. "Wiemy już, że taki kredyt będzie i że mamy zabezpieczenie finansowe od tej strony na kampanię" - zaznaczył.
"Na pewno nie będziemy wydawać +pod korek+, po limity tak, jak to robią partie korzystające z subwencji budżetowej, więc u nas te wydatki będą dużo bardziej racjonalne. Mamy partnera, w postaci PSL, który też nigdy nie szasta pieniędzmi w kampanii wyborczej. Zdajemy sobie sprawę, że po naszej stronie, mówię w imieniu naszego ugrupowania, to musi być kilka milionów złotych" - doprecyzował Kobosko.
Polityk został zapytany także o to, w jaki sposób Polska2050 chce zawalczyć o głosy Polonii. "My nie zapominamy o Polonii. Mamy przygotowany plan działania, jeśli chodzi o głosy Polonii. Wiemy, jak bardzo Polonia przeżyła zmiany w regulacjach wyborczych, które nastąpiły w tym roku, nikt nie wie, jak to zafunkcjonuje. Wszyscy obawiają się bałaganu, jeśli chodzi o liczenie głosów i tego, że komisje tam, gdzie będzie więcej osób głosujących, po prostu nie zdążą tych głosów policzyć" - zwrócił uwagę Kobosko.
"Będziemy bardzo aktywni w naszych kontaktach z Polonią. Planuję wizyty w kilku stolicach europejskich podczas tej kampanii, spotkania z Polonią" - zapowiedział. (PAP)
autor: Katarzyna Krzykowska
ksi/ par/