Zdaniem niektórych przyszłość Europy zależy od wyborów w USA, ale przede wszystkim zależy od nas
Przedstawiciele i Demokratów i Republikanów są pewni swego przed wtorkowym głosowaniem. Demokraci wierzą w siłę wyborczą kobiet i dobrze zorganizowaną machinę wyborczą, Republikanie - w nośność tematu imigracji i błędy popełniane przez przeciwników.
Do wyborów odniósł się w sobotę szef polskiego rządu. "Harris czy Trump? Niektórzy twierdzą, że przyszłość Europy zależy od amerykańskich wyborów, podczas gdy w pierwszej kolejności zależy ona od nas" - skomentował Donald Tusk w serwisie X. "Pod warunkiem, że Europa w końcu dorośnie i uwierzy we własną siłę" - zaznaczył. "Bez względu na wynik, era geopolitycznego outsourcingu dobiegła końca" - podkreślił.
Choć wybory odbędą się 5 listopada, w praktyce w większości stanów głosowanie w USA trwa od dwóch tygodni, a w przypadku niektórych stanów - jak Wirginia - od ponad miesiąca. Jak wynika z danych zebranych przez telewizję NBC, do piątku pocztą lub osobiście zagłosowało już ponad 60 mln wyborców. Choć liczba głosujących wcześniej nie osiągnie rekordu z pandemicznego roku 2020 (101 mln), to stanowi jednak prawie 40 proc. liczby wszystkich głosów oddanych cztery lata temu.
Według piątkowych analiz amerykańskiego "Newsweeka", Kamala Harris utrzymuje niewielką przewagę nad Donaldem Trumpem zarówno w sondażach ogólnokrajowych, jak i w siedmiu stanach wahających się, które są kluczowe dla wyników wyborów. Serwis FiveThirtyEight wskazuje na przewagę Harris rzędu 1,2 punktu procentowego – 48 proc. wyborców wyraża poparcie dla niej, a 46,8 proc. dla Trumpa. Podobny wynik przyniósł sondaż dla "New York Timesa", gdzie Demokratka zdobywa 49 proc. do 48 proc. dla kandydata Republikanów, co daje jej jeden punkt przewagi. Odmienne wyniki prezentuje RealClearPolitics. Tu przewagę zanotował były prezydent, który osiągnął 48,4 proc., podczas gdy urzędująca wiceprezydentka – 48,1. (PAP)
andr/ ktl/