Strażnicy miejscy uratowali cztery malutkie jeże
fot. nadesłane
Cztery jeszcze ślepe, zziębnięte małe jeże, pozostawione na trawniku bez matki i szans na przeżycie – taką sytuację zastali strażnicy miejscy wezwani na warszawską Wolę.
REKLAMA
W środowe popołudnie, 9 lipca, o godzinie 12:00, do straży miejskiej wpłynęło zgłoszenie, które poruszyło serca wszystkich zaangażowanych.
Zaniepokojony pracownik akademika przy ulicy Batalionu AK „Pięść” powiadomił strażników o czterech maleńkich jeżach, pozostawionych bez opieki na pobliskim trawniku. Ich matka nie pojawiła się od poprzedniego dnia, a nasilające się opady deszczu i chłód stanowiły realne zagrożenie dla życia tych bezbronnych istot. Na miejsce pilnie został wysłany Ekopatrol z Oddziału Ochrony Środowiska. Funkcjonariusze odnaleźli cztery ślepe, wtulone w siebie małe jeże – prawdopodobnie z jednego miotu. Były wychłodzone, a nieobecność matki od wielu godzin wskazywała, że już się tu nie pojawi. Strażnicy szybko podjęli decyzję o przewiezieniu maluchów do Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt Lasów Miejskich przy ulicy Korkowej. Podróż odbyły umieszczone w bezpiecznych kontenerach i w ciepłym radiowozie. W Ośrodku Rehabilitacji zwierzęta natychmiast trafiły pod opiekę specjalistów.
Zaniepokojony pracownik akademika przy ulicy Batalionu AK „Pięść” powiadomił strażników o czterech maleńkich jeżach, pozostawionych bez opieki na pobliskim trawniku. Ich matka nie pojawiła się od poprzedniego dnia, a nasilające się opady deszczu i chłód stanowiły realne zagrożenie dla życia tych bezbronnych istot. Na miejsce pilnie został wysłany Ekopatrol z Oddziału Ochrony Środowiska. Funkcjonariusze odnaleźli cztery ślepe, wtulone w siebie małe jeże – prawdopodobnie z jednego miotu. Były wychłodzone, a nieobecność matki od wielu godzin wskazywała, że już się tu nie pojawi. Strażnicy szybko podjęli decyzję o przewiezieniu maluchów do Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt Lasów Miejskich przy ulicy Korkowej. Podróż odbyły umieszczone w bezpiecznych kontenerach i w ciepłym radiowozie. W Ośrodku Rehabilitacji zwierzęta natychmiast trafiły pod opiekę specjalistów.
O zasadach akcji ZOOstaw, nie porywaj!Jeże były zbyt małe, by mogły przetrwać same. Bez matki i pomocy człowieka ich szanse byłyby zerowe – podkreślają strażnicy. Okazało się, że to dwa samce i dwie samiczki. Warto tu podkreślić działania osoby zgłaszającej. Pracownik akademika zgodnie z zasadą - „ZOOstaw, nie porywaj!” najpierw obserwował i sprawdzał czy do maluchów przyjdzie ich matka. Będąc już pewnym, że maluchy potrzebują pomocy – zadzwonił pod numer alarmowy straży miejskiej 986. Dzięki temu cztery małe, kolczaste zwierzątka są już bezpieczne.
PRZECZYTAJ JESZCZE