W strugach deszczu przeszedł XVIII Narodowy Marsz dla Życia i Rodziny
"Chcemy dać świadectwo, że posiadanie dzieci to nie tylko trud związany z wychowaniem, kosztami i ograniczeniami rozwoju osobistego i zawodowego, ale także dar dla małżonków i całego społeczeństwa" – powiedział PAP prezes Centrum Życia i Rodziny Paweł Ozdoba.
W marszu uczestniczy m.in. sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Andrzej Dera i wiceminister rozwoju i technologii Piotr Uściński.
"Tego rodzaju inicjatywy są nam potrzebne, bo pokazują jak cenną wartością jest rodzina. Pokazują, że ludzi, dla których każde życie ma wartość jest naprawdę wielu" - powiedział PAP wiceminister Uściński, który przyszedł na marsz z synem.
"Dzisiejsze wydarzenie jest nie tylko okazją do promocji rodziny, ale także pokazania aktualności pewnego wzorca kulturowego" - powiedział PAP prezes Centrum Życia i Rodziny oraz organizator marszu Paweł Ozdoba.
Zwrócił uwagę, że "coraz mniej młodych ludzi decyduje się na założenie rodziny oraz posiadanie potomstwa, co wpływa na wskaźniki demograficzne", a co jak ocenił, "sprawi, że nie będzie w Polsce zastępowalności pokoleniowej".
Jak zaznaczył, "my chcemy dziś dać świadectwo, że posiadanie dzieci to nie tylko trud związany z wychowaniem, kosztami i ograniczeniami rozwoju osobistego i zawodowego, ale także dar dla małżonków i całego społeczeństwa" – powiedział Ozdoba.
Podkreślił, że "nie możemy sprowadzać rodziny do miejsca patologii". "Wszelkie patologiczne, tragiczne sytuacje są bardzo bolesne i nie powinny mieć miejsca. Natomiast rodzina to przede wszystkim wspólnota osób, które się kochają, wspierają" - powiedział Ozdoba.
Gośćmi specjalnymi marszu byli liderzy ruchu pro-life – Pamela Delgado z Kolumbii i dyrektor 40 Days for Life - Tomislav Cunovic z Niemiec.
Tomislav Cunovic powiedział, że w "prawie międzynarodowym nie ma czegoś takiego jak prawo do aborcji, ani konieczności, aby kraje przyjmowały takie prawo, natomiast jest w nim zobowiązanie, aby państwa broniły życie już od momentu poczęcia". "Ani Unia Europejska, ani liberalne rządy nie mają prawa dyktować Polsce, co ma robić w tej kwestii" - podkreślił.
Zaznaczył, że "aborcja jest zabiciem niewinnego, nienarodzonego dziecka".
"Prawo eugeniczne domaga się zabijania dzieci bez jakichkolwiek ograniczeń, nawet zabijania starszych dzieci, jeżeli są chore a także osób starszych. To jest agenda kultury śmierci. To jest diaboliczne samozniszczenie" - ocenił Tomislav Cunovic.
Jak zaznaczył, "jeżeli chcemy być po stronie Bożej, musimy uznać, że każde dziecko ma prawo do życia". Zachęcił także do modlitwy przy klinikach aborcyjnych, jak to ma miejsce np. Wielkiej Brytanii czy w Niemczech.
"Aby dzieci były naszą przyszłością, trzeba je dobrze ukształtować" - zwróciła uwagę małopolska kurator oświaty Barbara Nowak. "Musimy przekazać im mądrość, którą otrzymaliśmy od naszych rodziców, dziadków - ten cały dorobek historyczny, całą naszą tradycję" - powiedziała.
Podkreśliła, że Polacy powinni brać czynny udział w życiu społecznym. "Nie jest tak, że polityk ma za mnie coś zrobić" - dodał. "Wszyscy muszą usłyszeć, że chcemy, aby nasze dzieci były bezpieczne przed ideologiami, według których to dzieci mogą wybrać sobie płeć".
Swoim doświadczeniem wzrastania w wielodzietnej rodzinie podzielił się z uczestnikami marszu dziennikarz Jan Pospieszalski.
Wyznał, że wychowując się w braćmi i siostrami dużo szybciej dojrzał. "Nauczyłem się m.in. współpracy, podporządkowania się, respektowania dla hierarchii, odpowiedzialności, wyrzeczenia, ofiarowania - dawania swojego czasu, uczuć" - powiedział Pospieszalski. Zastrzegł, że "nawet, jeśli pojawiały się konflikty, co jest czymś normalnym w licznej rodzinie, to wspólna wieczorna modlitwa dawała nam możliwość wybaczenie sobie i spojrzenia na siebie z miłością".
Marsz zainaugurowała adopcja duchowa dziecka poczętego, którą poprowadził paulin o. Samuel Karwacki.
Wśród uczestników pochodu były także rodziny z zagranicy. "Przyjechaliśmy specjalnie razem z dziećmi na to wydarzenie ze Słowacji, żeby dać świadectwo wiry w Boga i przywiązania do wartości jaką jest rodzina" - wyznali Sylwia i Janusz Ligas.
W marszu wzięli licznie wzięli udział przedstawiciele ruchów i stowarzyszeń katolickich m.in. Rycerze Kolumba, Rycerze Jana Pawła II oraz Wojownicy Maryi.
Uczestnicy marszu nieśli ze sobą transparenty mówiące o wartości życia oraz biało-czerwone flagi i kolorowe balony. 100-metrową flagę narodową trzymało kilkadziesiąt osób w różnym wieku.
Skandowano hasła: "Polska nie zginie dzięki rodzinie", "Miej cierpliwość, walcz o miłość ", "Nie zrywajcie. Wytrzymajcie!", Zwrócono także uwagę, że "rozwód to przede wszystkim dramat dziecka". "Moją siłą, wasza miłość" – skandowano.
Na zakończenie marszu jego uczestnicy wzięli udział w mszy św. w bazylice Świętego Krzyża, gdzie liturgii przewodniczył ks. prof. Robert Skrzypczak.
W homilii duchowny mówił o kondycji współczesnego świata, w którym jak zaznaczył "świadomość zła zaciera się w sumieniach wielu ludzi". "Akceptacja przerywania ciąży przez mentalność, obyczaj i nawet przez prawo jest wymownym znakiem niezwykle groźnego kryzysu moralnego, który stopniowo traci zdolność rozróżniania między dobrem i złem, nawet wówczas, gdy chodzi o podstawowe prawo do życia" - ocenił kaznodzieja cytując słowa św. Jana Pawła II.
"Multimiliarder Georg Soros, powiedział: +Zasługujemy na coś lepszego niż rodzina. Czas po pandemii to doskonały moment na wprowadzenie procedur powolnego jej znoszenia" - przytoczył kaznodzieja.
Jako powód odchodzenie młodego pokolenia z Kościoła oraz od tradycyjnych wartości, kaznodzieja wskazał brak właściwego przekazu wiary.
"Powodem, dla którego wiara chrześcijańska nie ma znaczenia dla tak wielu młodych ludzie jest to, że nie miała ona tak naprawdę szczególnego znaczenia nas samych(...) nie na tyle, by ukształtowała nasze życie, nie na tyle, by chcieć o nią walczyć i za nią cierpieć" - wskazał ks. prof. Skrzypczak. "Jako katolicy niebawem możemy poczuć się obcymi we własnym kraju" - ostrzegł duchowny.
Zaznaczył, że "świat potrzebuje od wierzących świadectwa gorącej prawdy i miłości, a nie taniej akceptacji". "Potrzebuje Chrystusa a nie tandetnych kompromisów" - dodał.
Według ks. prof. Skrzypczaka, "prawdziwy problem świata jest większy niż aborcja czy ubóstwo, zmiany klimatyczne lub upadek rodziny". "Problemem jesteśmy my sami" - ocenił duchowny zwracając uwagę, że wielu ludzi nie umie już żyć z innymi uznając, że drugi człowiek ich ogranicza, krępuje, pozbawia swobody". Dodał, że ludzie ci nie potrafią także zaakceptować samotności.
Podkreślił, że obowiązkiem chrześcijan jest "odważnie głosić miłość Jezusa do każdej kobiety i każdego mężczyzny". Wyjaśnił, że "należy to czynić bez poczucia wyższości i pouczania, ale z pokorą w oparciu o własne świadectwo i modlitwę". Zachęcał także, aby "nie obrażać się ani nie lękać się słysząc inwektywy, spotykając się z pogardą i odrzuceniem".
Pierwszy Marsz dla Życia i Rodziny odbył się w 2006 r. w Warszawie. Od tego czasu organizacji marszu podjęło się ponad 150 miast i miejscowości w kraju, a z każdym rokiem ta liczba się powiększa. W ubiegłym roku w pochodzie w Warszawie wzięło udział ok. 10 tys. osób. W wydarzeniu uczestniczyły również osoby starsze i samotne, członkowie ruchów, stowarzyszeń, duchowni i osoby publiczne. (PAP)
Autor: Magdalena Gronek
mgw/ mhr/