Od początku roku 5,5 tys. migrantów próbowało przejść nielegalnie z Białorusi do Polski
"Spodziewamy się, że liczba prób może wzrosnąć w najbliższym czasie, ale jesteśmy na to przygotowani. Mamy duże doświadczenie, granicę chroni też bariera fizyczna i elektroniczna" - podkreśliła rzeczniczka SG.
Jak zaznaczyła, już teraz widać, że prób jest coraz więcej, co ma związek m.in. ze zmianą pogody. "Dziennie granicę polsko-białoruską próbuje nielegalnie przekroczyć nawet ponad stu cudzoziemców. Oczywiście, to nadal nie tak dużo, jak w 2021 roku, gdy takich prób było 800 na dzień" - wyjaśniła por. Michalska.
Z danych SG wynika, że od początku tego roku, czyli od stycznia do końca marca, granicę wbrew prawu próbowało przekroczyć 5,5 tys. cudzoziemców.
SG na terytorium Polski zatrzymała 210 z tych osób, a pozostałym 5,2 tys. próbom nielegalnej migracji zapobiegła. Oznacza to, że cudzoziemcy albo sami wrócili się na Białoruś, bo zobaczyli polski patrol lub nie mogli sforsować bariery, albo zostali od razu zatrzymani przy granicy i zawróceni do jej linii.
W ostatnim przypadku cudzoziemcy otrzymują postanowienia o opuszczeniu terytorium RP wprowadzone przepisami z 2021 roku. Nie dostają takich postanowień wtedy, kiedy chcą składać wniosek o ochronę międzynarodową. Jednak - jak tłumaczyła rzeczniczka SG - najczęściej nie chcą składać tych wniosków w Polsce, "bo zamierzają się dostać do Europy Zachodniej".
"Jeśli złożą wniosek u nas, a następnie wyjadą do innego kraju, to ten kraj i tak cofnie ich do Polski. Dlatego zwykle, gdy cudzoziemcy widzą nas przy granicy, wycofują się, czekają, aż odejdziemy i podejmują kolejną próbę" - powiedziała.
Zapytana, jak zmienił się kryzys na granicy, rzeczniczka SG zaznaczyła, że dzięki zaporze na podlaskim odcinku funkcjonariusze od razu zatrzymują migrantów, którzy próbują tamtędy przejść. "Wiemy, że próbują przejść przez zaporę, bo granica jest stale przez nas monitorowana. Dzięki drodze technicznej wzdłuż zapory szybko dojeżdżamy na miejsce takiej próby" - stwierdziła.
Według rzeczniczki zmienił się też profil migranta. "Teraz to dorośli, młodzi mężczyźni, bo nikt inny nie byłby w stanie ewentualnie wspiąć się po zaporze czy drabinie. Rzadko zdarzają się kobiety, nie ma dzieci ani rodzin" - powiedziała por. Michalska.
"Inne są też kraje, z których pochodzą migranci. Dwa lata temu to był głównie Irak, Afganistan, Syria. Teraz to różne kraje świata. Czad, Ghana, Jemen, Nigeria, Somalia, Iran, Egipt" – dodała.
Jak podkreśliła, prawie wszyscy dotarli na polsko-białoruską granicę przez Rosję. "Z ich dokumentów i rozmów z nami wynika, że dopiero kilka dni wcześniej dolecieli do Moskwy lub do Petersburga. Osób, które przyleciały ze swojego kraju prosto do Mińska, w ogóle nie ma" - zaznaczyła.
Rzeczniczka SG zwróciła uwagę, że dziś nie ma też tylu ataków, co na początku kryzysu. "Wtedy praktycznie codziennie w kierunku funkcjonariuszy leciały kamienie, czy konary. Dziś chroni ich bariera" - wyjaśniła.
Presja na granicach Polski, Litwy i Łotwy z Białorusią narastała od przełomu wiosny i lata 2021 roku. UE i państwa członkowskie uważają, że to efekt celowych działań reżimu Aleksandra Łukaszenki instrumentalnie wykorzystującego migrantów m.in. do destabilizowania sytuacji w regionie.
W 2021 roku - czyli pierwszym roku kryzysu - granicę polsko-białoruską nielegalnie próbowało przekroczyć 39,6 tysięcy cudzoziemców. Zatrzymanych zostało 3,5 tys. osób, a 36,1 tys. próbom SG zapobiegła. W 2022 roku prób było 15,7 tys. Prawie tysiąc osób zostało zatrzymanych, a 14,7 tys. prób nie doszło do skutku.(PAP)
Autorka: Agnieszka Ziemska
agzi/ jann/