Polska nie dopuści do tego, aby przemytnicy ludzi dyktowali warunki UE
Premier na piątkowej konferencji prasowej został zapytany o przyjęte w czwartek przez Radę UE, przy sprzeciwie Polski i Węgier, stanowisko negocjacyjne w sprawie reformy regulacji migracyjnych. Tzw. pakt migracyjny zawiera m.in. system "obowiązkowej solidarności". Propozycja - jak tłumaczył PAP wysokiej rangi unijny dyplomata - oznacza de facto wybór między relokacją migrantów a "ekwiwalentem finansowym".
Morawiecki podkreślił, że stanowisko rządu w odniesieniu do migracji jest niezmienne. "Polska, tak jak w czerwcu 2018 roku, tak i teraz nie dopuści do tego - tak długo, jak będzie rząd Prawa i Sprawiedliwości - aby to przemytnicy ludzi dyktowali warunki Unii Europejskiej. Opowiadamy się za uszczelnieniem granic, w tym granicy południowej, za niedopuszczaniem wielkich mas migracyjnych" - powiedział.
Premier zaznaczył, że temat ten na pewno będzie omawiany podczas posiedzenia Rady Europejskiej, jak wiele razy w przeszłości. "Mimo że byliśmy w mniejszości zdecydowanej tylko z Republiką Czeską i Republiką Węgierską, z Węgrami, i tak nasz głos przeważył wtedy. Więc tym bardziej teraz, tak długo, jak rząd PiS będzie prowadził działania w zakresie polityki migracyjnej, tak długo jestem spokojny o rezultat" - podkreślił.
"Na pewno nie dopuścimy nie tylko do tego, do przymusu migracyjnego, przymusu związanego z podziałem jakichś kwot, ale również nie zgodzimy się na to, aby było jakieś obowiązkowe płacenie za nieprzyjmowanie migrantów" - dodał szef rządu.
Jak podkreślał, "rząd PiS stoi na straży spokoju, pokoju, bezpieczeństwa i zdrowego rozsądku", a Polska pokazała skuteczność zarówno przyjmując miliony uchodźców wojennych z Ukrainy, jak i wobec sztucznie wywołanego kryzysu na granicy z Białorusią.
"Wyobraźmy sobie teraz, że wtedy ustępujemy pod tym naporem Łukaszenki, Putina i części posłów Platformy Obywatelskiej, którzy biegali wtedy wzdłuż granicy - otóż nie moglibyśmy pełnić takiej roli, jaką pełnimy: stabilizującej, zapewniającej bezpieczeństwo dla Polski w czasie tego konfliktu na Ukrainie" - powiedział Morawiecki.
Zaproponowany przez Komisję Europejską system "obowiązkowej solidarności" polega na tym, że choć "żadne państwo członkowskie nie będzie nigdy zobowiązane do przeprowadzania relokacji", to "ustalona zostanie minimalna roczna liczba relokacji z państw członkowskich, z których większość osób wjeżdża do UE, do państw członkowskich mniej narażonych na tego rodzaju przyjazdy".
Liczbę tę ustalono na 30 tys. "Natomiast minimalna roczna liczba wkładów finansowych zostanie ustalona na 20 tys. euro na relokację. Liczby te można w razie potrzeby zwiększyć, a sytuacje, w których nie przewiduje się potrzeby solidarności w danym roku, również zostaną wzięte pod uwagę" - czytamy w komunikacie Rady UE. Według wysokiej rangi dyplomaty unijnego, który uczestniczył w negocjacjach, de facto oznacza to wybór między relokacją migrantów a ekwiwalentem finansowym w przypadku braku chęci ich przyjęcia.
Wiceminister spraw wewnętrznych i administracji RP Bartosz Grodecki, który reprezentował nasz kraj na posiedzeniu, w przerwie obrad w rozmowie z dziennikarzami powiedział, że "system azylowy, który zmusza do przyjmowania migrantów, a w razie odmowy przewiduje wysokie kary nie ma nic wspólnego z solidarnością".(PAP)
Autorzy: Agnieszka Ziemska, Wiktoria Nicałek, Michał Boroń
agzi/ wni/ mick/ ok/