Prof. Czauderna: potrzebujemy sieci szpitali, w tym gotowych do działania pod ziemią
PAP: W Pałacu Prezydenckim na początku listopada odbyło się spotkanie dotyczące bezpieczeństwa medycznego w czasie kryzysu lub wojny. Jakie są wnioski z tego spotkania?
Piotr Czauderna: Rozmawialiśmy o stworzeniu systemu ochrony zdrowia, który połączy zasoby cywilne i wojskowe. Chodzi o to, by w razie konfliktu czy poważnego kryzysu państwo mogło skutecznie zareagować i zapewnić opiekę medyczną wszystkim, którzy będą jej potrzebować. Punktem wyjścia był raport przygotowany z udziałem Wojskowego Instytutu Medycznego „Bezpieczni w czasie kryzysu. Jak zadbać o zdrowie obywateli i żołnierzy, kiedy świat się chwieje?”. Omówiliśmy go z udziałem przedstawicieli Ministerstwa Obrony Narodowej, Ministerstwa Zdrowia, Biura Bezpieczeństwa Narodowego, konsultantów krajowych, środowiska personelu medycznego i uczelni medycznych.
PAP: Jakie są konkluzje?
P.Cz.: Zgodziliśmy się, że podczas pokoju, który mamy teraz, chociaż niektórzy twierdzą, że wojna hybrydowa już się toczy, należy zorganizować współpracę systemów wojskowego i cywilnego. Kluczowe są szkolenia personelu medycznego z medycyny taktycznej, czyli medycyny pola walki, obejmujące lekarzy czy ratowników medycznych. Takich szkoleń od dawna w Polsce nie było, a to jedno z najpilniejszych zadań. Ministerstwo Zdrowia zapowiedziało wsparcie finansowe, by można było szybko rozpocząć ich organizację. Wyzwaniem będzie także określenie procedur współdziałania cywilnej i wojskowej ochrony zdrowia i znalezienie optymalnego modelu na czas kryzysu dla polskiej ochrony zdrowia.
PAP: Czy w budżecie obronnym przewidziano środki na ochronę zdrowia w czasie wojny?
P.Cz.: Na razie takich środków nie przewidywano, mimo że dużo wydajemy na obronność. Na razie nie ma osobnej puli wydatków na ochronę zdrowia w czasie kryzysu. My chcemy zwrócić uwagę na to, że to nie tylko problem wojskowej ochrony zdrowia, ale także zasobów cywilnych, szpitali czy tzw. miejsc schronienia. Powstanie zespół, który przygotuje propozycje budowy odpornego systemu ochrony zdrowia na wypadek kryzysu.
PAP: Na jednej z ostatnich konferencji mówił pan, że regionalne mapy potrzeb zdrowotnych nie uwzględniają możliwości wybuchu wojny. To się zmieni?
P.Cz.: Tak, uznaliśmy, że mapy potrzeb zdrowotnych trzeba możliwie pilnie zaktualizować, uwzględniając scenariusze kryzysowe.
PAP: Ile czasu zajmie nam przygotowanie systemu ochrony zdrowia na czas ewentualnego konfliktu?
P.Cz.: Jesteśmy na początku drogi. Teraz najważniejsze jest opracowanie zasad współdziałania cywilno-wojskowego, procedur oraz podstaw prawnych, które pozwolą działać skutecznie w czasie wojny czy katastrofy. To konieczne, żeby współdziałanie i zarządzanie systemem ochrony zdrowia były skuteczne. Trzeba także znaleźć źródła finansowania niezbędnych inwestycji. Podczas wojny czy kryzysu powinny obowiązywać inne procedury medyczne – wówczas wiele standardowych podczas pokoju wymogów nie da się spełnić.
PAP: Czy prezydent planuje inicjatywę legislacyjną w tym obszarze?
P.Cz.: Na tym etapie jest za wcześnie, by o tym mówić. To temat międzyresortowy, wymagający współpracy kancelarii prezydenta wraz z Biurem Bezpieczeństwa Narodowego, Ministerstwa Obrony Narodowej, Ministerstwa Zdrowia i zintegrowania wielu środowisk. Prezydent jest nim jednak żywo zainteresowany, bo dotyczy on bezpieczeństwa państwa.
PAP: Czy istnieje plan sieci szpitali z podziemnymi schronami, w których można przeprowadzać operacje?
P.Cz.: Takiego planu jeszcze nie ma. Chcemy stworzyć tzw. sieć bezpieczeństwa medycznego. Byłyby to szpitale różnego poziomu, częściowo przygotowane do działania pod ziemią, w warunkach schronu. Wojna w Ukrainie pokazała, jak ważne są takie obiekty. Budowa schronu, w którym można przeprowadzić operacje, przenieść łóżka intensywnej terapii, wymaga odpowiednich działań inwestycyjnych. W Polsce przygotowanie takiego systemu to bardzo kosztowny, ale konieczny projekt infrastrukturalny. W Ukrainie schrony w szpitalach czy w szkołach pozostały jako dziedzictwo Układu Warszawskiego.
PAP: Kto powinien opracować mapę potrzeb zdrowotnych na czas wojny, mapę szpitali-schronów?
P.Cz.: To zadanie międzysektorowe. Podczas pandemii i powodzi na Dolnym Śląsku zarządzanie przejęli wojewodowie. Podobnie byłoby w czasie wojny. Mam nadzieję, że efektem naszego spotkania będzie powołanie zespołu, który opracuje konkretne rozwiązania. To, gdzie zespół zostanie usytuowany, nie zostało jeszcze określone. Na pewno potrzebujemy działań szybkich, średnio- i długookresowych.
PAP: Jaka jest pana wizja systemu ochrony zdrowia na czas kryzysu, biorąc pod uwagę wnioski płynące z Ukrainy?
P.Cz.: Wojna się zmienia. Ogromną rolę odgrywają drony, które powodują dużą liczbę rannych i utrudniają ich ewakuację. Personel medyczny stał się celem ataków, a znak Czerwonego Krzyża już nie chroni. Wręcz odwrotnie – przyciąga wrogi ogień. Strona rosyjska celuje w tych, którzy mogą ratować rannych i w ten sposób zwiększa straty strony ukraińskiej. Dlatego tak ważne są szkolenia żołnierzy i społeczeństwa z pierwszej pomocy, pomocy przedmedycznej, a także przygotowanie ratowników i lekarzy do działania w warunkach bojowych. Kryzys, ogromna liczba rannych i poszkodowanych wymagających pomocy to wielki stres dla systemu ochrony zdrowia. Obowiązują wtedy inne zasady – pacjenta należy ustabilizować, zrobić minimum, które pozwoli mu przeżyć, bo na więcej nie ma czasu.
Dlatego system opieki musi być wielopoziomowy – od pomocy na polu walki, przez szpitale pierwszego rzutu, aż po odpowiednio wyposażone ośrodki specjalistyczne trzeciego i czwartego rzutu. Ważna jest też ich odpowiednia lokalizacja. Każdy poziom wymaga wyznaczenia placówek, personelu, zapasów leków i sprzętu.
PAP: Czy powstaną konkretne scenariusze?
P.Cz.: Tak, chcemy opracować procedury zarządcze i medyczne na czas utraty łączności, braku prądu. W Stanach Zjednoczonych są „księgi kryzysowe” (tzw. Joint Theater Trauma System – JTTS) – u nas również trzeba takie stworzyć. Musimy mieć alternatywne scenariusze działania, procedury zarządcze i personel, który w czasie pokoju zostanie z tych procedur przeszkolony. One są potrzebne nie tylko na czas wojny, ale na czas dużego wstrząsu, katastrofy naturalnej, pandemii, ataku terrorystycznego. Czasu pokoju trzeba wykorzystać na przygotowanie, aby uniknąć improwizacji w chwili zagrożenia.
Na Ukrainie ofiarami są przede wszystkim żołnierze. Jeśli jednak mamy do czynienia z akcjami terrorystycznymi, to wśród ofiar dominują cywile. Trzeba też pamiętać, że podczas wojny czy kryzysu ludzie nie przestają chorować. Nadal zdarzają się nowotwory, zawały. System musi być gotowy obsłużyć zarówno ofiary działań zbrojnych, jak i zwykłych pacjentów. Pandemia COVID-19 pokazała, jak trudne jest nadrabianie tzw. długu zdrowotnego – musimy uniknąć podobnej sytuacji w razie wojny.
Rozmawiała Katarzyna Nocuń (PAP)
kno/ agz/ mhr/
Polska, Warszawa









