Prosimy o stonowanie emocji i racjonalne podejście do tematu
W środę Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy na briefingu prasowym w Warszawie poinformował, że po lipcowym proteście środowiska lekarskiego przeciwko - jak podkreśla OZZL - bezprawnie wprowadzonym limitom recept, na oficjalnym profilu Twittera Ministerstwa Zdrowia pojawił się wpis, który zawiera pomówienia i godzi w dobre imię OZZL.
Przedstawiciele OZZL poinformowali o złożeniu pozwu o naruszanie dóbr osobistych, ponieważ - jak argumentują - nie doczekali się reakcji ze strony resortu zdrowia na wezwanie do zaniechania naruszenia dóbr osobistych protestujących lekarzy.
"Rozumiemy, że dość emocjonalna reakcja OZZL związana jest z jednej strony z brakiem doświadczenia w komunikacji w mediach społecznościowych, a z drugiej z niewiedzy, kogo realnie dotknęły obostrzenia w wystawianiu recept przez internet. Po pierwsze więc, Twitter to miejsce, w którym pisze się maksimum treści w minimalnej formie. W tłitach znajduje się esencja przekazu, co za tym idzie nie każde zdanie to logiczne kontinuum zdania poprzedzającego" - powiedział PAP rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz.
Jeden z zarzutów OZZL dotyczy wpisu Ministerstwa Zdrowia na Twitterze, w którym - jak wskazuje OZZL - "zasugerowano, że wprowadzenie limitu wystawiania recept nie dotknęło całego środowiska lekarskiego, a wyłącznie grupę, która czerpie rzekome zyski z wypisywania recept". "Powyższe pozostaje przy tym kłamstwem oraz godzi w dobre imię protestujących lekarzy oraz renomę organizacji, jaką jest Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy" - podkreśla związek.
OZZL wskazuje też, że "wpis o podobnym wydźwięku pojawił się także na oficjalnym twitterowym profilu Ministra Zdrowia, który wskazał, że +Ton medialnej dyskusji na temat limitów dla recept nadają lobbyści, bo w rzeczywistości nie ma żadnych skarg od pacjentów+”.
"Odnosząc to do tłita, który wzbudził nadmierną nerwowość ze strony OZZL, wskazujemy, że pierwsze zdanie jest komentarzem konsumującym komunikaty związku oraz NIL o protestach całego środowiska oraz zdjęcie z protestu, gdzie z pewnością liczba osób protestujących nie wskazywała w żaden sposób na jakąkolwiek reprezentację środowiska – co chyba każdy zauważył" - podkreślił rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz.
"Drugie zdanie to komentarz do tego, co jasno wynika z systemu informatycznego" - wskazał Andrusiewicz.
Zauważył też, że "ograniczenia w wystawianiu recept dotknęły receptomaty i firmy prowadzące tzw. konsultacje lekarskie przez internet, które polegają jedynie na sprzedaży recept. Obostrzenia nie dotykają POZ, szpitali, AOS-ów oraz nocnej i świątecznej pomocy medycznej".
"Prosimy więc o stonowanie emocji i racjonalne podejście do tematu w oparciu o fakty, a nie własne domysły" - zaapelował rzecznik resortu zdrowia.
Od 3 lipca lekarz w ciągu 10 godzin pracy może przyjąć do 80 pacjentów, którym przepisze receptę, a liczba przepisanych recept w dziesięciogodzinnym cyklu pracy nie może przekroczyć 300. Limity – jak uzasadnia MZ – wprowadzono, by zapobiegać nadużyciom.
30 czerwca minister zdrowia poinformował, że podpisał doniesienie do prokuratury w sprawie 10 lekarzy, którzy dopuścili się co najmniej pięciu przestępstw w związku z wystawieniem e-recept - w ciągu roku wystawili od 100 do 400 tys. recept. Oznacza to – jak wskazywał – że dziennie wystawiali oni od blisko trzystu do ponad tysiąca recept.
Przestępstwa, o których mowa w doniesieniu, to – jak wyjaśnił – fałszerstwo intelektualne, czyli poświadczenie nieprawdy w związku z niewykonanym badaniem, oszustwa – bo część tych recept jest refundowana, sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia publicznego na masową skalę, narażenie na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia i ułatwienie dostępu do środków odurzających.
2 sierpnia weszły też w życie przepisy, które ograniczają zdalne wystawianie recept na środki odurzające i psychotropowe. MZ podkreśla, że pacjent powinien sprawdzić, na jakich zasadach może je uzyskać, a lekarz, na jakich zasadach może je przepisać. (PAP)
Autorka: Agata Zbieg
agz/ mhr/
